100. Urodziny Stanisławy Woroch (3)
Pani Stanisława, mimo upływu 100 lat życia, wciąż tryska energią i imponuje siłami witalnymi, dopisuje jej zdrowie, a pamięć ma wręcz fenomenalną/Fot. J. Zalewski
  • Home
  • Aktualności
  • 100 lat minęło, jak jeden dzień… Huczne urodziny Stanisławy Woroch

100 lat minęło, jak jeden dzień… Huczne urodziny Stanisławy Woroch

Co o tym sądzisz?
+1
1
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0

Stanisława Woroch hucznie obchodziła swoje 100. urodziny. Podczas mszy św. odczytano gratulacje od abp. Gądeckiego, a na imprezie w Gajówce w sobotnie popołudnie bawiło się z dostojną jubilatką 70 osób z rodziny i zaproszonych gości.


Berdychowski Wv

Pani Stanisława to dolszczanka z pochodzenia, ale od wielu lat mieszka w Śremie, mimo upływu 100 lat życia wciąż tryska energią i imponuje siłami witalnymi, dopisuje jej zdrowie, a pamięć ma wręcz fenomenalną.

Wprawdzie pani Stanisława swoje urodziny powinna obchodzić tydzień później, bo urodziła się 13 listopada, ale na prośbę księdza Mariana Binka, proboszcza śremskiej parafii pw. Św. Ducha, uroczystą mszę św. w kościele parafialnym pw. Mądrości Bożej odprawił w sobotę, 4 listopada o godz. 12.00. Późniejszy termin kolidował bowiem z planowanym wyjazdem księdza, a chciał on osobiście odprawić mszę w intencji jubilatki. W jej trakcie odczytał list od abp. Stanisława Gądeckiego, który skierował pod adresem dostojnej jubilatki serdeczne życzenia.



Na sobotniej imprezie urodzinowej w Gajówce, zorganizowanej przez rodzinę i najbliższych przyjaciół, zjawiła się najbliższa rodzina, w tym dwoje dzieci pani Stanisławy, Jacek i Wanda, a także liczne grono przyjaciół, wśród nich małżeństwo, które na tę niezwykłą uroczystość dotarło aż z Holandii. Były śpiewy i życzenia, pamiątkowe fotografie, uroczysty obiad, wielki urodzinowy tort, a potem aż do godzin wieczornych impreza taneczna, w trakcie której mini recital światowych przebojów muzycznych zadedykował szanownej jubilatce wirtuoz saksofonu Jarek Wiśniewski.

100. Urodziny Stanisławy Woroch (2)
Dostojna jubilatka z córką Wandą i synem Jackiem/Fot. J. Zalewski

Pani Stanisława urodziła się w 1923 roku w Krupczynie, wówczas był tam majątek ziemski, w którym pracowała jej rodzina, a potem ona również.

Pracowałam u dziedzica w polu od 14 roku życia, aż do wybuchu wojny. W domu było ośmioro rodzeństwa i wszyscy musieli pracować. W pierwszych dniach wojny uciekaliśmy aż do Wrześni, ale tam było bardzo niespokojnie, więc potem wróciliśmy do Krupczyna. Pracowaliśmy na majątku u Niemca aż do końca okupacji

– wspomina.

Nie wspomina go źle, bo – jak powiedziała – polski dziedzic płacił źle albo wcale, a Niemiec już po miesiącu pracy wypłacił jej pierwszą wypłatę za pracę w wysokości 180 marek, mogła zatem żonatemu bratu dołożyć do kupna krowy, co wydatnie przyczyniło się do poprawy życia jego rodziny. Wspomina też o represjach, za przemyt mięsa groziła śmierć, tak też się stało w jej rodzinie. Swojego męża Franciszka Worocha zapoznała jeszcze w czasie wojny, ale ślub wzięli w październiku 1945 roku już po wyzwoleniu. Śluby były nawet dwa, i to w tym samym czasie, bo siostra Beata też wychodziła za mąż, oba w kościele w Wieszczyczynie.

Jaka jest jej recepta na długowieczność?

Państwo Woroch doczekali się czworga dzieci, dwóch synów i dwóch córek. Jubileuszu 100 urodzin swojej mamy doczekali jedynie córka Wanda i syn Jacek. Pani Stanisława wspomina, że całe swoje życie była bardzo aktywna, bo wychowanie czwórki dzieci w trudnych powojennych czasach wcale nie było łatwe.

Ciągle coś robiłam na drutach, a to swetry, a to skarpety, a do tego szyłam na maszynie, zawsze było coś do zrobienia. Nie usiedziałabym bez jakiegoś zajęcia, nawet dziś

– śmieje się stulatka.

To jej recepta na długowieczność. Nie stosuje żadnej diety, je to co wszyscy domownicy, owszem codzienną kawę sobie wypije, ale żadnych używek, żadnego alkoholu. Nie paliła papierosów, a alkohol?

Raz trochę więcej wypiłam, dawno temu, i stwierdziłam, że to nie dla mnie. Od tego czasu nie piję, nawet na weselach czy innych uroczystościach rodzinnych

– stwierdziła kategorycznie.
Fot. Jacek Woroch
Stanisława Woroch hucznie obchodziła swoje 100. urodziny w Gajówce/fot. J. Woroch

Z wielką atencją opowiada o swoich sąsiadach, a Romana Wiśniewskiego traktuje wręcz jak członka rodziny. – Mieszkaliśmy po sąsiedzku i wychowywaliśmy się razem z jej dziećmi w Dolsku, a pani Stasia traktowała nas jak swoich – potwierdza Roman Wiśniewski, który bardzo się postarał, by 100. urodziny jego sympatycznej wieloletniej sąsiadki wypadły bardzo okazale.

Mama całe swoje życia była bardzo optymistycznie nastawiona do życia, zawsze w dobrym nastroju, pełna werwy co nam się też udzielało

– powiedział nam syn Jacek.

Swoją witalność potwierdziła w trakcie urodzinowej imprezy, kiedy to zaproszona do tańca przez jednego z gości, z animuszem ruszyła na parkiet.

Zostaw komentarz