„Chcemy żyć i mieszkać w miejscowościach, nie wdychając smrodu i nie chowając się przed muchami”
Pracownik dolskiego urzędu omówił szczegóły planu zagospodarowania dla miejscowości. Zaznaczył on, że od 30 listopada ubiegłego roku obowiązuje uchwała rady miejskiej w Dolsku w tej sprawie. Procedura już trwa. Mniej więcej około roku będzie potrzeba, żeby plan wraz z dokumentacją oraz opiniami uchwalić. – To są jakby ramy. Plan zagospodarowania przestrzennego musi wpasować się w te ramy. Tam, gdzie w studium mamy role, tam w planie też musi być rola. Tam gdzie zabudowa wielorodzinna, tam w planie również musi się znaleźć zabudowa wielorodzinna – objaśnia urzędnik.
W studium znajdują się tereny rolne. Pozostałe tereny to tereny obsługi produkcji rolnej.
– Przygotowaliśmy wniosek i sprzeciw wobec rozbudowy farmy. Prosimy o przyspieszenie pracy nad MPZP, aby nie dopuścić do rozbudowy gospodarstwa rolnego do odchowu fermy byczków wraz z infrastrukturą pomocniczą w Pince i okolicznych miejscowościach – mówi sołtys Pinki.
fot. M. CzubakSołtys zaznacza, że rozbudowa inwestycji sprawi, że nie tylko zmniejszy się wartość gruntów, ale również zwiększony będzie ruch pojazdów ciężarowych oraz powstaną inwestycje mają powstać na gruntach rolnych wysokiej klasy. Z argumentacji użytej przez sołtysa dowiadujemy się również, że w raporcie środowiskowym znajdują się zapisy mówiące wprost, że nie będzie miejsca na budowę zbiorników na ścieki, które pomieszczą tyle odpadów ile to bydło wyprodukuje. – Obawiamy się, że w związku z tak dużym zapotrzebowaniem na wodę dla tych inwestycji, może zabraknąć jej dla mieszkańców, którzy już tam mieszkają – dopowiada Tomasz Troszczyński.
– Chcemy żyć i mieszkać w miejscowościach, nie wydychając smrodu i nie chowając się przed muchami – dodaje.
– Na tym etapie jesteśmy na etapie decyzji środowiskowej. Właśnie po to sporządzamy MPZP, by zablokować takie inwestycje – mówi Barbara Wierzbińska, burmistrz Dolska. – Po to zwracamy się do państwa, byście zbierali dowody i je dostarczali nam. Jestem z wami – mówiła burmistrz do zebranych na sali sesyjnej.
Do dyskusji włączyła się również sołtys Mszczyczyna, miejscowości, która boryka się z podobnymi problemami. Podobnego kłopotu chcą uniknąć mieszkańcy Pinki.
Zebrani na spotkaniu z władzami gminy mieszkańcy wskazują, że inwestor ma co najmniej kilka nielegalnych odpływów ścieków do jeziora. Wskazują przy tym, że to degradacja środowiska.
Gmina wskazuje i instruuje mieszkańców, by zgłosić tę sprawę do odpowiednich instytucji – w tym przypadku inspekcję ochrony środowiska. Jak się dowiedzieliśmy, żaden z mieszkańców obecnych na poniedziałkowym spotkaniu nie złożył takiego zawiadomienia do WIOŚ. – Im więcej takich zgłoszeń będzie do odpowiednich instytucji, tym lepiej – mówi Romuald Nawrot, przewodniczący rady miejskiej w Dolsku. – Będziemy robili wszystko, by zaniechać tego rodzaju inwestycji – zadeklarował.
W spotkaniu udział wziął również Paweł Szymenderski, prezes Klubu Żeglarskiego „Odlewnik”. – Zarówno gmina jak i powiat śremski wdrażają kompleksowy program oczyszczania jeziora, a z drugiej strony wpuszczamy ścieki do niego. To jezioro jest jeziorem bezprzepływym, więc co tam wpadnie to tam już zostanie – komentował sytuację.