Wczoraj zarząd Warty Śrem poinformował o rozwiązaniu umowy z Michałem Mockiem. Zapytaliśmy trenera co sądzi o decyzji o jego zwolnieniu.
– Zdaje sobie sprawę, że za słabsze wyniki pierwszej drużyny odpowiada trener i w pierwszej kolejności to on traci swoją posadę. Taki jest los trenera i poniekąd każdy z nas się z tym liczy. Podobnie jest w moim przypadku. Zdobyliśmy 7 punktów w 11 kolejkach, zajmujemy przedostatnie miejsce, z czego nikt nie jest zadowolony, więc mogłem się spodziewać takiej decyzji. Niemniej jednak zaskoczony jestem, że zapadła ona akurat teraz, kiedy w trzech ostatnich kolejkach zdobyliśmy cztery punkty. Gdyby zarząd „podziękował” mi przed meczem z Wrześnią, do którego byliśmy bez zwycięstwa, to pewnie byłaby ona dla mnie bardziej zrozumiała.
Moim podstawowym zadaniem, jakie otrzymałem przed startem IV ligi było utrzymanie drużyny na tym poziomie. Celem na pierwszą rundę jaki postawił zarząd było 15 punktów. To był warunek bezpiecznego miejsca drużyny i zachowania mojej posady. Niestety, nie dane mi było dokończyć jesieni i nie dowiemy się, czy zostałby on spełniony. Już wcześniej, tj. przed meczem z Wrześnią zarząd postawił mi ultimatum. Mieliśmy zdobyć w dwóch najbliższych meczach, tj. z Victorią i Nielbą minimum trzy punkty. Warunek został spełniony, teraz dopisaliśmy jeden punkt z Gołuchowem. Co prawda, w słabym stylu, ale jednak dopisaliśmy punkt. Tak więc moim zdaniem z mocnymi zespołami, z jakimi przyszło się nam zmierzyć, zdobyliśmy cztery punkty i uważam to za dobry wynik. Pewnie gdybyśmy w sobotę wygrali dalej prowadziłbym zespół. Niemniej decyzję szanuję i życzę Warcie jak najlepiej, bo to klub, który zawsze będzie na pierwszym miejscu w moim sercu. Niesmak w moim odczuciu jednak pozostanie, bowiem w przeciągu tych niemalże dwóch lat wykonałem dwa zadania. Utrzymałem zespół w V lidze, a po roku awansowaliśmy do IV, mimo iż nikt przed nami takiego celu nie stawiał i o tym przed startem rozgrywek nie mówił. Dziś mi podziękowano, ale tak, jak wspomniałem szanuję tą decyzję, choć nie jest się łatwo z nią pogodzić i na pewno mnie to boli.
Korzystając z okazji chciałbym podziękować wszystkim zawodnikom, z którymi przyszło mi pracować i dzielić szatnię. Piłkarzom, którzy przyszli ze mną, czy za mną ratować Warte przed spadkiem z V ligi i w pełni pomogli wykonać to zadanie, a także tym, z którymi zrobiliśmy historyczny awans Warty Śrem do IV ligi po blisko 20 latach. Dziękuję obecnej drużynie za ten wspólny czas, za to, że mimo, że punkty przychodziły nam ciężko, to wspólnie wierzyliśmy w to, że IV liga dalej będzie w Śremie, bo każdemu z nas na tym zależy. Uważam, że mimo trudnych momentów ta szatnia tworzyła i mam nadzieję dalej będzie tworzyć rodzinę. Dziękuję także mojej rodzinie i najbliższym za wsparcie w trudnych momentach.
Zawsze marzyłem o tym, żeby kiedyś być trenerem pierwszej drużyny, bo w moich żyłach płynie błękitna krew. To marzenie się spełniło, ale widocznie moja misja dobiegła końca. Szkoda…
W jego żyłach płynie sportowa krew. Od dziecka do teraz związany z piłką nożną. Najpierw jako zawodnik, a teraz jako trener. Żadna dyscyplina sportu nie jest mu jednak obca. Z Tygodniem Ziemi Śremskiej związany przez 22 lata. Wraca do pisania po krótkiej przerwie, co pewnie niejednego kibica i czytelnika ucieszy. Obiektywny i bezstronny, za co nie raz mu się oberwało. Jedni go za to cenią, inni nie przepadają za nim. Lubi się jednak zupę pomidorową. Redaktora trzeba szanować.
Jeden komentarz