Trener Michał Mocek: Do Czekanowa jedziemy po swoje!

Po meczu z Zefka Kobyla Góra, a przed ostatnim pojedynkiem z Piastem Czekanów, który zaważy o awansie Warty do IV ligi rozmawialiśmy z trenerem Michałem Mockiem.
Za Wami bardzo trudne spotkanie z Zefka Kobyla Góra, ale w końcu kibice obejrzeli zespół na miarę mistrza. Zdominowaliście trzeci zespół tabeli i wygraliście pewnie, a rozmiary mogły być znacznie okazalsze i efektowniejsze, bo okazji było co nie miara. Takiej Warty kibice chcą oglądać, bo bywały mecze gdzie męczyliście się z dużo słabszymi rywalami niż Zefka. Z czego to wynika?
– Spodziewałem się ciężkiego spotkania, obawiałem się go, bo byłem pewny, że Łęka w Pępowie nie zgubi punktów, a co za tym idzie my nie możemy sobie na to pozwolić. Natomiast z tyłu głowy wiedziałem, że zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby jak najlepiej przygotować się do tego spotkania.
Reklama
Reklama
Zawodnicy byli pewni siebie, pewni zwycięstwa i tak też było. Zagraliśmy naprawdę dobre spotkanie, kontrolowaliśmy to, co działo się na boisku. Wynik mógł być zdecydowanie wyższy bo stworzyliśmy sobie naprawdę mnóstwo sytuacji stuprocentowych w tym niewykorzystany rzut karny przez Torrado.
Z czego to wynika, że nie w każdym spotkaniu tak dobrze to wyglądało? Hmmm… gdybym znał odpowiedź to gwarantuję, że zrobiłbym wszystko, aby to pytanie więcej nie padło (śmiech), a pewnie awans mielibyśmy już w kieszeni. Wracając do kibiców cieszę sie, że tak licznie przybyli, bo padł rekord frekwencji na trybunach, a my postaraliśmy się, aby wychodzili zadowoleni.
To dla nich przede wszystkim gramy, dlatego korzystając z okazji chciałbym podziękować naszym kibicom za tak liczne wsparcie nie tylko w sobotnim meczu, ale w całej rundzie wiosennej, bo o wiele lepiej gra się, kiedy te trybuny są zapełnione.

Emocje w tym meczu były duże bo spiker co chwilę na bieżąco informował o wyniku z Pępowa, gdzie Zawisza prowadził 2-1, potem przegrywał 2-3 i niewiele brakowało a awans swietowalibyscie z własnymi kibicami już teraz. Czuł trener przez chwilę że już jesteście w tej IV lidze słysząc, że Dąbroczanka prowadzi?
– Szczerze – jak już wspomniałem – nie wierzyłem, że Łęka zgubi punkty. Oczywiście, kiedy spiker podał informację, że Łęka przegrywa 2:3 spojrzałem na zegarek, aby zobaczyć, ile meczu zostało do końca, bo rozpoczęli o tej samej godzinie. Była bodajże około 75 minuty i pomyślałem to byłoby zbyt piękne, zbyt łatwe jak na sezon, który przeżywam, bo każdy mecz wiąże się z dużą dawką adrenaliny. Szkoda, ale wierzę, że co się odwlecze…

Ostatecznie fetę trzeba odroczyć w czasie o tydzień, bo chyba nikt nie zakłada innego scenariusza niż wynik w Czekanowie na miarę awansu. Jaki plan na mecz z Piastem? Są obawy, czy jedziecie po swoje?
– Plan mamy zawsze, na tą chwilę mogę powiedzieć, że jedziemy po swoje i innego scenariusza nie bierzemy pod uwagę. Wierzę, że w Czekanowie postawimy kropkę nad „i”, a co za tym idzie będziemy wracać jako mistrzowie V ligi i świętować awans do IV ligi, na który w mojej ocenie cały zespół solidnie zapracował i zasłużył na końcowy sukces.