||

Droga na zlot była z problemami, ale śremianie są zadowoleni

Śremianie na zlocie (8)1
fot. arch. prywatne

Maciej Borucki i Miłosz „Belik” Maciejewski powrócili z XXVII Międzynarodowego Zlotu Historycznych Pojazdów Wojskowych w Malechowie. Są bardzo zadowoleni i już obiecują, że za rok znów ruszą w trasę.

Chery2
Reklama VW Berdychowski

Pasjonaci zabytkowych motocykli wojskowych mieli do pokonania trasę liczącą około 350 kilometrów. Jak się okazuje, była to wyboista droga.

– Wyruszyłem około godz. 4 rano. Pierwsze problemy z prądnicą zaczęły się po przejechaniu około 50 km. Miałem na zapas parę akumulatorów i po dojeździe do Piły postanowiłem wyciągnąć uszkodzoną prądnicę i ją naprawić. Zeszło mi na tym ze dwie godziny, ale się udało. Ładowanie wróciło. Szczęśliwie dojechałem do celu, ale wszystko to trwało 13 godzin – mówi, śmiejąc się z sytuacji. Maciej Borucki, uczestnik wyprawy, który wyruszył w nią swoim K-750.

„Belik” trasę przejechał bez problemu, nie porwał się na taką wyprawę na „dwóch kółkach”. – U mnie było wszystko okej. Maszyna była na przyczepce – mówi.

Śremianie po dojeździe na miejsce nie kryli rozczarowania tym, co tam zastali.

2b53fb0e 7fa1 4c78 b3b3 5df688e52106
Zabytkami ruszyli w Polskę. Przed nimi około 350 km

– Na początku było rozczarowanie. Nie było się gdzie rozbić, wszystko było zarośnięte. Miejsca, które nie były zalesione, to był tam sam piach i woda. W końcu znaleźliśmy miejsce, gdzie można było rozbić obóz. Obok nas rozbiła się ekipa w Tarpanach i Honkerach, która miała kosę spalinową i pomogli nam rozbić ten obóz – opowiada Miło Maciejewski.

Z czasem jednak sytuacja i pogoda zaczęły się poprawiać i zmieniło się też nastawienie samych śremian.

– Z dnia na dzień zaczęło się zjeżdżać coraz więcej ludzi. Impreza zaczynała się rozkręcać. Było bardzo fajnie. Wpiszemy ją w nasz coroczny repertuar wyjazdowy. Atmosfera na zlocie była super. Wszyscy byli dla siebie mili i przyjaźnie nastawieni. Pan Marian Laskowski, właściciel terenu na którym odbywał się zlot, mimo tego, że cały czas miał telefony związane z organizacją wydarzenia, to znalazł dla nas czas, by nas oprowadzić po swoim przybytku – dodaje.

Uczestnicy zlotu nie tylko mogli aktywnie brać udział w wydarzeniach, jakie organizowane były w Malechowie, ale także bez problemu mogli wjeżdżać i wyjeżdżać z terenu zlotu. Z takiej okazji skorzystali. – Zwiedziliśmy motorami okoliczne miejscowości nadmorskie, w tym Darłówko – mówi „Belik”. Wszędzie tam, gdzie śremianie zajeżdżali, widok ich zabytkowych motocykli budził zainteresowanie miejscowych oraz turystów.

Śremianie są pod wrażeniem tego, jak zlot wypadł, jaka masa wojskowego sprzętu się tam zjechała i skąd ten sprzęt przyjechał. Oprócz polskich pasjonatów militarnych maszyn, do Malechowa zjechali się również kolekcjonerzy zza granicy. Natomiast jeśli chodzi o różnorodność maszyn, to też były one zróżnicowane: były czołgi, amfibie, samochody, ciężarówki i naturalnie motocykle.

Wydarzenie miało charakter otwarty, ale wejściówki były biletowane, więc każdy za niewielką opłatą mógł wejść na teren zlotu, zobaczyć te pięknie wyglądające pojazdy, a nawet skosztować uroków jazdy takim czołgiem i amfibią. – Jak na taką trochę słabo pogodę, to zwiedzających było naprawdę dużo – mówi Maciej Borucki.

Mieszkańcy naszej gminy byli bardzo zadowoleni z imprezy, ale niestety – wszystko co dobre, szybko się kończy. Nadszedł ten dzień powrotu w domowe pielesze i jak się okazało, droga do domu była jeszcze trudniejsza niż ta w pierwszą stronę. „Przygody” w drodze powrotnej nie ominęły Macieja Boruckiego.

– Przejechałem jakieś 200 km, cały czas w deszczu, i już po drodze coś tam słyszałem, że zaczyna mi stukać w silniku – przekazuje Maciej Borucki. – Musiałem zatankować na stacji paliw i tam już silnik nie dał się uruchomić. Moje przypuszczenie jest takie, że koło zamachowe się odkręciło. Motocykl dalej nie pojechał. Musiałem wezwać lawetę – dodaje.

Teraz śremianin zajmie się usunięciem usterki i przywróceniem motocykla do stanu sprzed awarii, by można było nim dalej jeździć.

W przyszłym roku ponownie zamierzają się udać na złot do Malechowa. ‘Belik’ towarzyszowi podróży radzi, by tak jak on – ciągnął motocykl na przyczepce. Maciej Borucki jednak stanowczo odmawia, zapewnia że na przyszły rok przygotuje się jeszcze lepiej, by żadna usterka na trasie nie była dla niego przeszkodą nie do usunięcia.

Śremianie zadowoleni, choć wyraźnie zmęczeni, polecają mieszkańcom naszego powiatu zwiedzenie takiego zlotu. Jak zapewniają, to są niesamowite wrażenia i sprzęt, którego na co dzień nie zobaczy się nigdzie indziej.

Obserwuj nas w Google News

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *