Tytuł dla Breeding Center, LKS Lubiatowo wicemistrzem

Nie żałują Ci, którzy wybrali się na trybuny, bo być świadkami ostatniej kolejki Ksiąskiej Halowej Ekstraligi. Działo się bowiem sporo. Ostatecznie tytuł wywalczył Breeding Center, a wicemistrzem zostało LKS Lubiatowo. Do „elity” nie przebili się z kolei Piłkorze do piątku, którzy po karnych przegrali baraż z Proxicomem.
Losy pierwszego, a zarazem historycznego mistrzostwa ważyły się do końca. Decydujący okazał się pojedynek Breeding Center z Instal Partner. Aleksander Kaptur tytuł MVP rozgrywek, a więc najlepszego zawodnika przypieczętował dwoma golami, które dały ekipie Breeding Center wygraną 2:0 i końcowe zwycięstwo. Rywalom zabrakło odwagi. W końcówce, po żółtej kartce dla Michała Grzelaka, nie zagrali va bank. Nie wykorzystali przewagi i nie doprowadzili do remisu, który dałby im jeszcze nadzieje. Świetnie w momencie osłabienia Grzelaka w bramce zastąpił Łukasz Jóźwiak, który miał więcej interwencji i roboty niż nr 1.











Porażka ubiegłorocznych mistrzów śremskiej halówki sprawiła, że szanse na ich przeskoczenie w tabeli miała ekipa LKS Lubiatowo. Musiała jednak pokonać Breeding Center. Choć pewni już tytułu rywale zamierzali przejść przez ligę bez porażki to jednak musieli uznać wyższość LKS Lubiatowa. Nie obyło się jednak bez zgrzytów i kontrowersji. LKS miał pretensje do arbitrów, że nie podyktowali karnego. W końcówce przy stanie 2:1 doszło do „zadymy”, po tym, jak Tomasz Malicki wmontował w trybuny Aleksandra Kaptura. Doszło do przepychanek i posypały się czerwone kartki. Dwie dla LKS i jedna dla BC. Ostatnie pół minuty Breeding grał w przewadze i gdyby wyrównał wicemistrzem byłby Instal Partner. Ekipa z Lubiatowa zdołała się jednak wybronić i to ona zajęła drugie miejsce.
Reklama
Reklama



Ciekawa była także rywalizacja najpierw o uniknięcie gry w barażu, a potem sam pojedynek o miejsce w Ekstralidze. Spod przysłowiowego topora uciekł MKS Czmoń, który najpierw rozgromił Videobudkę, a potem pokonał w bezpośrednim meczu Prixicom. W efekcie ten musiał grać w barażu z Piłkorzami do piątku. Tych od awansu dzieliło dokładnie 12 sekund. Przy stanie 2:2 zanosiło się na karne, bo do końca została niespełna minuta. Tymczasem 30 sekund przed końcem Tomasz Klak trafił dla Piłkorzy i wydawało się, że będzie to gol na wagę awansu. Tymczasem na 12 sekund przed ostatnim gwizdkiem Proxikom uratował Jakub Kozłowski. W karnych zespół Ekstraligi był bezbłędny, a pomylił się Filip Nowak, który spudłował i Piłkorze do piątku swojej szansy na awans będą musieli szukać za rok.


