Warta vs Victoria Ostrzeszów 1:0, czyli… fajerwerków nie było, ale obowiązek spełniony
Ci, którzy spodziewali się gradu goli w starciu lidera z ostatnią drużyną V ligi srogo się zawiedli. Warta spełniła jednak obowiązek i skromnie, bo 1:0, ale pokonała zamykającą tabelę Victorię Ostrzeszów. Dzięki tej wygranej śremianie powiększyli przewagę nad Zawiszą Łęka Opatowska do sześciu punktów.
Niedzielny mecz miał być dla podopiecznych Michała Mocka przysłowiowym spacerkiem. Oba zespoły dzieliła w tabeli przepaść. Warta z dorobkiem 48 punktów przewodzi tabeli i zmierza do IV ligi, a Victoria mając na koncie 11 „oczek” jedną nogą jest już w klasie okręgowej.
Zaczęło się zgodnie z przewidywaniami, bowiem śremianie zepchnęli rywali do głębokiej defensywy, a sygnał do ataku dał Adam Wiśniewski, po którego strzale rywali uratowała poprzeczka. W 10 minucie Warciarze napoczęli gości, a bramkę, która była ozdobą tego meczu, a jak się później okazało na wagę trzech punktów, zdobył Damian Buczma. Po jego strzale piłka wylądowała bowiem w samym okienku. Przed przerwą świetną okazję do podwyższenia miał jeszcze Mateusz Pietrowski (pod nieobecność pauzującego za kartki Krystiana Pawlaka zagrał od pierwszej minuty na „9”), ale przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem.
Reklama
Wydawać by się mogło, że po przerwie kolejne bramki będą kwestią czasu, a tymczasem gra już się tak „nie kleiła”, jak w pierwszej części i klarownych okazji brakowało. Najlepszą zmarnował Mikołaj Berger, który wbiegł z piłką w pole karne, ale uderzył lekko i wprost w bramkarza. Warta mogłaby jeszcze podwyższyć, gdyby Brian Torrado zdecydował się podać do lepiej ustawionego Mateusza Pietrowskiego. Goście do końca mieli nadzieję, ale na dobrą sprawę tylko raz zmusili do interwencji Piotra Szatkowskiego, który wykazał się refleksem po strzale z wolnego, który zmierzał do bramki tuż przy słupku.
Wymowna była sama końcówka, kiedy w doliczonym czasie to Warciarze grali „na czas”, a efektem przedłużania wznowienia gry była żółta karta dla Luiza Henriqueza, którego czeka pauza i nie zagra w kolejnym wyjazdowym meczu z Orłem Mroczeń.
– Po tygodniowej przerwie spowodowanej pauzą chcieliśmy wrócić na zwycięski tor i dopisać kolejne trzy punkty – powiedział trener Michał Mocek. – Przyjechał do nas ostatni zespół w tabeli i plan był taki, aby szybko napocząć rywala i wygrać ten mecz wysoko. O ile po pierwszej połowie wszystko na to wskazywało, bo mieliśmy okazje i powinniśmy prowadzić 3:0, o tyle druga połowa była do zapomnienia. Niewiele w niej zdziałaliśmy. Najważniejsze jednak, że zrobiliśmy kolejny krok, który przybliża nas do osiągnięcia celu – dodał.
– Sponsorem głównym Warty Śrem jest Firma Capchem