“Nie ja wyrywam się do przodu” – Witold Opielewicz o ewentualnym starcie na burmistrza Dolska
Redaktor Michał Czubak rozmawia z Witoldem Opielewiczem, dolszczaninem, członkiem zarządu powiatu śremskiego, o mijającej kadencji w radzie powiatu i nadchodzących wyborach samorządowych.
Reklama
Jak z perspektywy radnego powiatowego aktualnie wygląda sytuacja w powiecie, u schyłku bieżącej kadencji?
– Jest bardzo dobrze. Myślę, że nasz powiat jest jednym z lepiej zorganizowanych i zarządzanych jednostek samorządowych w okolicy. Jeżeli chodzi o finanse powiatu, to praktycznie nie mamy żadnych zobowiązań, z wyjątkiem związanego ze spłatą długu szpitala. W tym czasie bardzo rozwinęły się szkoły zarządzane przez powiat śremski. Weźmy na ten przykład szkołę w Grzybnie, która kształci w kierunkach, jakie mogą gwarantować w przyszłości pracę np. weterynarz. Na bieżąco są robione remonty w szkołach i przygotowywanie klas pod większą liczbę dzieci, w sumie to już młodzieży, która w związku z podwójnym rocznikiem, zacznie od września naukę w naszych szkołach. Sporo również działo się, jeśli chodzi o drogi powiatowe. Edukacja i inwestycje w drogi to jedne z największych budżetowo przedsięwzięć w powiecie. Tutaj w Dolsku mamy sporą ilość dróg powiatowych, w związku z tym, mi jako radnego powiatowego z tego okręgu jest bardzo miło, kiedy słyszę, jak kolejne drogi powiatowe będą albo są remontowane. I to takie odcinki dróg, które przez dziesięciolecia nie były dotykane, typu droga w Mszczyczynie, w Lubiatówku czy Lipówce. Mamy kontakt z innymi powiatami i myślę, że my jako powiat śremskim jesteśmy w czołówce powiatów w Wielkopolsce pod względem inwestycji, pozyskiwania środków zewnętrznych i zarządzania jednostką samorządu terytorialnego. Jestem spokojny o najbliższe lata.
Co z Pana perspektywy było najtrudniejsze dla powiatu w mijającej kadencji?
– Wydaje mi się, że wojna za nasza wschodnią granicą. Pandemia nie odbiła się tak na nas, jak właśnie wojna w Ukrainie. Wojna za naszą wschodnią granicą spowodowała m.in. inflację, z jaką musimy się zmagać. Wzrosty cen energii, paliwa. To wpłynęło na nasze finanse w powiecie, ale i z tym sobie poradziliśmy. Pan starosta ma taką dobrą cechę przewidywania tego, co się może zdarzyć w przyszłości. Dobre zarządzanie na początku kadencji sprawiło, że w momencie tego tąpnięcia, nie było potrzeby zaciągać kredytów, a mając kredyty wyprzedziliśmy wzrost stóp procentowych i udało nam się zdecydowaną większość zobowiązań powiatu spłacić.
Kopciuszek w wykonaniu lokalnych aktorów
Gdzie Pan się widzi po wyborach? Nadal we władzach powiatu, czy może w fotelu burmistrza Dolska?
– Przed pięcioma laty bardziej zwracałem uwagę na to, co się dzieje u mnie w Ośrodku Sportu w Dolsku oraz w życiu osobistym. Dostałem propozycję startu do powiatu. Myślę, że kampania wyborcza w tym czasie pomogła mi odbudować się psychicznej po stracie żony. Przez te lata od pana starosty dużo się nauczyłem. Jestem mu wdzięczny, że ułatwił mi zrobienie wielu rzeczy tutaj w gminie Dolsk, które obiecałem mieszkańcom. Jeżeli chodzi o przyszłość, to w 100 procentach starosta widzi mnie na swoich listach do rady powiatu i myślę, że to dla nas jest priorytet. Natomiast jeśli chodzi o Dolsk, to wszystko zależy od wielu czynników. Jeszcze mamy trochę czasu do wyborów, także zobaczymy. Nigdy nie mówię „nie”. Ja tutaj mieszkam, żyję. Zależy mi na tym, żeby Dolsk się rozwijał. Pomysłów jest sporo. Ludzi zaangażowanych w to, aby Dolsk się rozwijał też jest sporo. Mam dobrą naukę przy dobrym nauczycielu, który pokazał mi co i jak, ale tak jak powiedziałem – dla mnie priorytetem jest powiat.
Jak się Pan czuje z tym, że pojawiają się takie głosy, aby to Pan wystartował w wyborach na burmistrza Dolska?
– Jest to bardzo miłe. Nie ja się wyrywam do przodu. Fajnie jest, że mam takie propozycje, że to mieszkańcy gminy mają do mnie zaufanie. To daje do myślenia.
Rzeźbiarz samouk, który zadziwia Świat. Z Witkiem Siczyńskim ze Śremu rozmawia Dominika Górna