Krzysztof Daukszewicz w Ceglarni – sypał żartami jak z rękawa

To były niemal dwie godziny fantastycznej zabawy! W niedzielny wieczór w Ceglarni publiczność bawił Krzysztof Daukszewicz, czyli mistrz ciętego słowa, kabareciarz, felietonista, gitarzysta, kompozytor i autor 30 książek.

Czy jego zdaniem czytanie może być męskie?

E69cc50f 5273 4eef A8c5 4668aad71c6d


– Jest męskie, bo mężczyźni biją się o książki – żartował K. Daukszewicz i dalej przyznał, że nie wie czy czytanie może być męskie… – Czytanie jest organiczne albo nie. Albo się lubi czytać albo się nie lubi czytać. Albo się kocha książki albo ich się nie kocha. To tak jak z kobietą. Albo się ją kocha albo nie – dalej dowcipkował.

Fot. D. Górna

Dom z cegieł i z książek

Gość przyznał, że sam uwielbia książki. – Mój dom składa się z cegieł i książek. Moja ukochana żona Wiola również pisze książki. Też ma na koncie kilka bestsellerów. Czyta kilka książek w tygodniu, jej przerób jest dla mnie masakryczny. Ja czytam co najwyżej trzy, cztery książki w miesiącu – przyznaje szczerze.

A co czyta Daukszewicz?

– Aktualnie czytam starą książkę Konwickiego „Pamflet dla siebie” (1995r.). Ale to przez przypadek, bo gdzieś tam szukałem czegoś innego, wyciągnąłem i zacząłem czytać z ciekawości. Chwilę wcześniej czytałem Jerzego Illga „Mój znak”. A moje ulubione książki to dzieła Melchiora Wańkowicza, takie jak „ Zupa na gwoździu”, „Ziele na kraterze” czy „Tędy i owędy”, ponieważ opowiadają o kulturze kresów, z których pochodzą moi rodzice. Te kresy mam i ja w genach, i ich się nie wypieram – zapewnia mistrz.

Fot. D. Górna

Ze śpiewem na ustach

Spotkanie z publicznością ubarwione było setką anegdot z życia artysty. Nas najbardziej rozbawiła ta traktująca o wychowaniu dzieci… – Dzwonię kiedyś do syna – Grzesia (on jest aktorem) i pytam co robi. A on mówi, że jest na Wybrzeżu, zajęty, bo akurat jest w szpitalu dla dzieci chorych na nowotwory i czyta im książki i rozdaje zabawki… No dobra, se myśle. Jakiś czas później dzwonię do najstarszego syna, do Alka. A on mi mówi, że nie ma czasu rozmawiać, bo akurat wyprowadza psy ze schroniska. Następnie Wiola dzwoni do Izoldy (córki naszej) i ona mówi, że nie ma czasu rozmawiać, bo akurat idzie karmić bezdomnych. I Wiola to powtarza i komentuje „co myśmy im k… takiego zrobili?” – żartował.

Opowiastki z kolei przeplatane były piosenkami-menelikami, do napisania, których inspiracją było samo życie – pandemia, władza i otaczająca nas rzeczywistość.

Obserwuj nas w Google News