||

Tak wygląda wojna…

To cud, że udało nam się wydostać z Kijowa. O tym decydowały godziny. Prowadził nas za rękę dobry anioł – tymi słowami zaczyna swą opowieść pani Irina, z zawodu psycholog. W jej oczach wciąż szklą się łzy. W Ukrainie zostały mama i siostra. Nie miały szans się wydostać. Córka pani Iriny przebywa w Grecji. Jest bezpieczna. Irina przed wojną uciekła z synem. Oto opowieść Iriny…

Jesteśmy już bezpieczni. Wjechaliśmy do Polski. Za nami dwa dni podróży, nieprzespane noce i cudowne zbiegi okoliczności.

Nad ranem 25 lutego słyszę lecący pocisk, wzdrygam się i nie wierzę – „nie, to niemożliwe” – myślę. Oglądam wiadomości – wojna … Budzę swoje dziecko słowami – „kochanie ubierz się, mamy wojnę, zbieraj najcenniejsze dla siebie rzeczy” i jednocześnie staram się być spokojna. Muszę dać mu czas na zaakceptowanie tego stanu.

Kupuję wodę, batoniki i orzechy. Za nami kolejna bezsenna noc, schodzimy do zimnej piwnicy. O godzinie 5.00 rano wracamy do mieszkania. Szybko zorientowałam się, że nikt nam nie pomoże. W 10 minut zebrałam syna i psa, spakowałam plecaki i wezwałem taksówkę. Wówczas jeszcze kursowały…

W końcu dotarłam na kijowski dworzec. Wsiadłam do pociągu dosłownie minutę przed odjazdem, bez biletów, bez wiedzy co będzie jutro. Znajomy powiedział: „Czekamy na ciebie”, Zadzwoń, pomożemy we wszystkim, co możemy”. To był Igor, który wraz z żoną Natalią od kilku lat mieszkają w Śremie. Moi przyjaciele.

I dopiero wtedy odprężyłam się i rozpłakałam… Przez dwa dni podróży, w Internecie, w wiadomościach na YouTube, w ciągłej korespondencji z córką, opanowaniu i strachu przed zaśnięciem, ciało trzymało się bardzo dobrze. Ale serce krwawiło.

(Ten film stworzyła córka pani Iriny)

26 lutego – nocą przeszliśmy odprawę celną. Dotarliśmy do Przemyśla. Powitali nas Polacy i Ukraińcy. Wyszli do nas z ciepłym jedzeniem, słodyczami, owocami. Po drodze widziałam wiele punktów gastronomicznych, z ubraniami, pieluchami dla dzieci, karmą dla zwierząt. Na granicy dobrzy ludzie oferują bezpłatne autobusy, wynajem mieszkania, transport.

Na granicy jest także wielu mężczyzn, Ukraińców, którzy szukają możliwości wyjazdu na Ukrainę. Są na adrenalinie. Złapałam się na myśleniu, że podziwiam tych mężczyzn. To takie nowe uczucie. Dziękuję wszystkim mężczyznom, którzy bohatersko bronią naszej Ojczyzny.

Te trzy dni to dla nas jak trzy lata, które zmieniły nasze życie. Mnogość przeżywanych emocji i wydarzeń jest niesamowita. Niestety nie wiemy, co będzie dalej, zostawiliśmy wszystko, co kochaliśmy i nie wiemy, co nas czeka…

Więcej znajdziesz w czwartkowym e-wydaniu!

Reklama VW Berdychowski

Zamów dostęp do cyfrowego wydania już teraz!