Kompromis w Wieszczyczynie: spotkanie nt. biogazowni

Wtorkowe spotkanie w sprawie biogazowni w Wieszczyczynie (25.02) zakończyło się kompromisem. Mieszkańcy i inwestor znaleźli wspólny język.
We wtorek, 25 lutego w świetlicy w Wieszczyczynie odbyło się kolejne spotkanie w sprawie biogazowni do 499 kW, która miała powstać w centrum wsi, naprzeciwko cmentarza, w sąsiedztwie zabudowań mieszkalnych, kościoła i przedszkola.
W spotkaniu, poza licznie przybyłymi mieszkańcami Wieszczyczyna i mieszkańcem Masłowa, którego działka graniczy z nieruchomością, w której obrębie miała postać inwestycja, obecny był także burmistrz miasta i gminy Dolsk, pracownik UMiG zajmujący się sprawą oraz sam inwestor wraz z przedstawicielem firmy, która miała przedsięwzięcie zrealizować. Obecni byli także radni gminni i powiatowi.
Zaproszony był także miejscowy proboszcz, ks. Szymon Nowicki, który nie mógł uczestniczyć w spotkaniu, wyraził jednak swoją opinię w kwestii planowanej budowy biogazowni:
Reklama
Nie mogłem uczestniczyć w spotkaniu w spawie biogazowni ze względu na inne obowiązki, choć byłem zaproszony. Wiele osób kontaktowało się ze mną w tej sprawie. Czytałem sporo na ten temat, rozmawiałem z ludźmi i jeśli chodzi o samą inwestycję, to jestem neutralny. Sprzeciwiam się jednak lokalizacji w sąsiedztwie cmentarza. Cmentarz to miejsce szczególne, kojarzące się z ciszą, spokojem, zadumą i refleksją. To miejsce wiecznego odpoczynku ludzi, którzy kiedyś należeli do naszej parafii. Moim zdaniem w tej kwestii potrzebny jest przede wszystkim dialog, spokojna, konstruktywna rozmowa w atmosferze wzajemnego poszanowania i zrozumienia. Wszyscy jesteśmy chrześcijanami, a najważniejszą wartością chrześcijańską jest miłość i szacunek. Ważne jest, aby ludzie starali się zrozumieć argumenty każdej ze stron, potrafili ze sobą rozmawiać i znaleźć wspólne rozwiązanie.
miejscowy proboszcz, ks. Szymon Nowicki
Mieszkańcy powiedzieli stanowcze NIE lokalizacji
Mieszkańcy wioski powiedzieli stanowcze NIE planowanej inwestycji. Na wtorkowe spotkanie, które prowadził Łukasz Wasielewski, przyszli bardzo dobrze przygotowani i zorientowani w temacie. Na nic zdały się informacje przekazywane przez przedstawiciela firmy zajmującej się realizacją tego typu inwestycji. Nie udało się także przekonać mieszkańców, aby trzy chętne osoby odwiedziły z przedstawicielem firmy działające biogazownie o zbliżonej mocy. Mieszkańcy stanowczo podtrzymywali własne stanowisko.
Padło wiele pytań kierowanych zarówno do burmistrza, jak i inwestora. Uczestnicy spotkania zwrócili uwagę na wiele niedogodności, które wiążą się z budową biogazowni w centralnej części miejscowości. Hałas, nieprzyjemny zapach towarzyszący spalaniu biogazu oraz poferment, czyli odpady wykorzystywane jako nawóz na polach, insekty, gryzonie – to tylko niektóre argumenty. Poruszono także kwestię drogi dojazdowej do biogazowni, która nie jest dostosowana do tak dużej ilości ciężarówek.
Argumentem było także bezpośrednie sąsiedztwo cmentarza i problemy, które mogą pojawić się podczas ceremonii pogrzebowych. W niedalekiej odległości znajduje się kościół i przedszkole. Jak podkreślali mieszkańcy, chcą żyć spokojnie i bezpiecznie, a inwestycja w znacznym stopniu może wpłynąć na ich komfort. W szczególny sposób dotyczy to najmłodszych i najstarszych mieszkańców, czyli dzieci i seniorów.
Wśród uczestników spotkania znalazł się również mieszkaniec, który kilkanaście lat temu pracował w biogazowni, znał więc funkcjonowanie takowego obiektu od podszewki. Inny uczestnik zajmował się natomiast transportem odpadów do biogazowni.
Jak powiedział burmistrz miasta i gminy Dolsk – Tomasz Frąckowiak, do gminy wpłynęły dwa wnioski dotyczące budowy biogazowni w Wieszczyczynie. W przypadku drugiego wniosku pojawiły się jednak braki formalne, które uzupełniono w ostatnich dniach.
Druga z lokalizacji znajduje się na granicy wsi Wieszczyczyn i Nowieczek, ta propozycja również nie znalazła aprobaty mieszkańców.
Nie mamy nic przeciwko biogazowni, cieszymy się, że inwestor się rozwija, ale nie zgadzamy się, aby taka inwestycja została zrealizowana w Wieszczyczynie.
– padały głosy z sali
Głos zabrał także sam inwestor – Karol Pepliński, który zapewnił, że jest otwarty na rozmowy i nie zamierza robić nic na siłę. Rozumie obawy mieszkańców. Inwestor zadeklarował także, że wycofa wniosek o budowę biogazowni w sąsiedztwie cmentarza. Będzie szukał innego rozwiązania.
Podczas spotkania pojawiła się sugestia, aby biogazownię zlokalizować w okolicy wiatraków.
Temat biogazowni wciąż pozostaje otwarty, inwestor zamierza zrealizować przedsięwzięcie, uwzględnia jednak stanowisko mieszkańców. Zarówno on, jak i włodarz gminy zadeklarowali, że informacje będą docierać do mieszkańców na bieżąco.
Inwestor planuje także zmniejszenie lub przeniesienie hodowli trzody chlewnej w inne miejsce. Podczas spotkania nie określił jednak przedziału czasowego, w którym zamierza to przedsięwzięcie zrealizować. Zadeklarował także wykonanie zadaszenia na istniejącym zbiorniku na odpady.
Dziękuję, że chcieliście rozmawiać. Przepraszam, że nie mogłem być na pierwszym spotkaniu. Mam nadzieję, że wspólnie znajdziemy właściwe rozwiązanie. Obiecuję, że w sprawie kolejnej lokalizacji będą rozmowy, wspólne ustalenia. Będziemy szukać kompromisów.
– powiedział na zakończenie spotkania inwestor – Karol Pepliński
Spotkanie zakończyło się więc iskierką nadziei, że wszystko zmierza ku lepszemu.
Burmistrz miasta i gminy Dolsk o biogazowni w Wieszczyczynie
Jednym z uczestników spotkania w sprawie biogazowni w Wieszczyczynie był burmistrz miasta i gminy Dolsk – Tomasz Frąckowiak. Włodarz giny, jako urzędnik państwowy, musiał zmierzyć się z licznymi zarzutami i uwagami ze strony mieszkańców. Jednym z nich była kwesta drogi dojazdowej do planowanej biogazowni.
Mieszkańcy zgodnie twierdzili, że droga nie jest dostosowana do ciężkich pojazdów, a jej stan już w chwili obecnej wymaga remontu. Co na ten temat twierdzi burmistrz Tomasz Frąckowiak? Oto jego odpowiedź:
„Cieszę się, że mieszkańcy i inwestor zaczęli ze sobą rozmawiać i doszli do porozumienia. Rozmowy o biogazowni w Wieszczyczynie pokazały, że jest wiele rzeczy, które trzeba wyjaśnić, aby nie pojawiały się zarzuty pod moim adresem ani innych urzędników w sprawach, na które nie mamy wpływu. Jednym z głównych zarzutów, który pojawił się wczoraj, była kwestia drogi gminnej. Zgodnie z przepisami prawa, gmina ma obowiązek sprawdzić, czy do inwestycji jest zapewniony dostęp do drogi publicznej. Oznacza to, że mimo iż burmistrzowi czy innym urzędnikom nie podoba się większy ruch ciężarówek, to decyzje o tym, jak i gdzie mogą poruszać się pojazdy, zapadają zgodnie z przepisami dotyczącymi ruchu drogowego. Wszystkie zasady są ustalane w projekcie organizacji ruchu, który musi zostać zatwierdzony przez starostę.”
Do tematu wrócimy.













