Piłkarze Pogoni odmówili gry po ataku kibiców na ich zawodnika – trener Tomaszewski dementuje!

Pogon
Piłkarze Pogoni przegrali wyjazdowy mecz z wiceliderem 1:2 - fot. M.Fujak

Niecodzienne sceny rozegrały się w 93 minucie meczu pomiędzy Tarchalanką Tarchały Wielkie, a Pogonią Książ. Przy stanie 2:1 dla gospodarzy kibice zaatakowali i odepchnęli Krzysztofa Czaję, który biegł po piłkę. Na swoim fanpagu Tarchalanka informuje że… „mecz został przerwany w 93 minucie z powodu odmowy kontynuowania gry przez drużynę gości”. Trener Marcin Tomaszewski stanowczo temu zaprzecza i dementuje.

Jak długo gram w piłkę i trenuję tak jeszcze z czymś takim się nie spotkałem, żeby kibice zaatakowali i szarpali zawodnika przeciwnej drużyny – mówi trener Marcin Tomaszewski. – Przegrywaliśmy i w doliczonym czasie Krzysztof Czaja pobiegł za piłką, którą gospodarze wybili na aut. Chciał szybko wznowić grę, bo walczyliśmy o remis. Trybuna była dwa metry od linii i doskoczyło do niego czterech kibiców, jeden z nich go odepchnął. Zrobiło się niebezpiecznie, ale nikt nie mówił, że schodzimy z boiska, czy odmawiamy gry jak podali rywale. Młody sędzia chyba sam nie wiedział co zrobić. Zagwizdał dwa razy i zakończył mecz. Na pewno takie sytuacje nie powinny się wydarzyć. Nie oczekujemy żadnego walkowera, ale na pewno gospodarze poniosą karę za brak odpowiedniego zabezpieczenia – relacjonuje trener Pogoni.

Niedzielny mecz rozgrywany był w nerwowej atmosferze. Zajmujący drugie miejsce w tabeli gospodarze mieli „parcie” na zwycięstwo i grali twardo, a młody sędzia niekoniecznie potrafił zapanować nad niektórymi wydarzeniami, czego pokłosiem była sytuacja w doliczonym czasie. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. Pogoń więcej miała z gry, ale częściej zagrażali miejscowi, którzy chcąc wykorzystać przewagę warunków fizycznych swoich szans szukali głownie po stałych fragmentach gry, czy dalekich wyrzutach z autu. Dobrze w bramce spisywał się jednak Stanisław Wajnert. Nie obyło się bez kontrowersji. Obie sędzia rozstrzygnął na niekorzyść Pogoni. Najpierw podyktował rzut karny dla Tarcholanki, po tym, jak zawodnik nakładką zaatakował wybijającego piłkę Stanisława Kiela. Choć to obrońca Pogoni został kopnięty (z powodu urazu na drugą połowę już nie wyszedł), to arbiter przyznał „jedenastkę” miejscowym, ale ci jej nie wykorzystali, bo egzekutor trafił w słupek. Druga kontrowersja dotyczyła bramki, którą prawidłowo zdobył Jan Kiel dobijając piłkę po tym, jak ta odbiła się od słupka. Sędziowie dopatrzyli się spalonego. W końcu, w 61 minucie, po dalekim wyrzucie autu pod bramkę i zamieszeniu gospodarze objęli prowadzenie. Chwilę potem Pogoń zdołała odpowiedzieć i wyrównać po tym, jak obrońca niefortunnie skierował piłkę do siatki po dośrodkowaniu Huberta Łukaszczyka. Kwadrans przed końcem Tarcholanka trafiła głową po dośrodkowaniu z rożnego i wygrała 2:1.

Berdychowski

Ostatni kwadrans to jeden wielki bałagan i chaos. Graliśmy niezły mecz, ale przegraliśmy z fizycznością rywali, a młodzi sędziowie nie do końca sobie poradzili – podsumował trener Marcin Tomaszewski.

POGOŃ: Wajnert – Biernacki, Słowik, S.Kiel (46’ Budzyń), Nowak (70’ Piętka), Kapturek (60’ Mikołajczak), Prałat (60’ Czaja), Adamczyk, Put (80’ Antoniewicz), J.Kiel, Łukaszczyk.

W sobotę o 15.00 Pogoń podejmować będzie na własnym boisku drużynę Sulimirczyk Sulmierzyce.

Obserwuj nas w Google News

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *