Kibice w Dolsku obejrzeli mecz niewykorzystanych okazji
Festiwal niewykorzystanych szans – tak najkrócej można podsumować bezbramkowy pojedynek Zawiszy Dolsk z MTS Pawłowice w ramach 5 kolejki spotkań o mistrzostwo klasy okręgowej.
Sobotni mecz prowadzony był pod dyktando gospodarzy. Podopieczni Macieja Fujaka przeważali przez cały pojedynek i wypracowali sobie tyle okazji, że można by nimi obdzielić ze trzy-cztery spotkania. Skuteczność była jednak fatalna i wołała o pomstę do nieba. Nastawieni na kontry goście także potrafili się odgrażać, ale również oni zmarnowali trzy czyste sytuacje. Skończyło się podziałem punktów, a bohaterem meczu został bez wątpienia bramkarz Pawłowic.
Sponsorem głównym działu SPORT jest Go Port Śrem:
W pierwszej połowie dwie świetne okazje miał Michał Czaplicki. Najpierw po zgraniu głową Karola Sójki miał przed sobą bramkarz, ale naciskany przez obrońcę nie trafił czysto w piłkę. Potem stanął oko w oko z rywalem, ale przegrał pojedynek strzelając prosto w niego. W doskonałej sytuacji znalazł się jeszcze Karol Sójka, który z bliska strzelił głową prosto w ręce bramkarza, który obronił jeszcze mocny strzał Tomasza Malickiego. Rywale także mieli jedną „setkę”. Po kiksie Norberta Gendery napastnik MTS znalazł się przed bramkarzem Zawiszy, ale Adam Gąsiorowski instynktownie obronił strzał nogami.
Reklama
Po przerwie okazji było dwa razy tyle. Sam Tomasz Malicki mógł w tym meczu popisać się hat-trickiem, ale tego dnia był wyjątkowo nieskuteczny, bo za każdym przegrywał pojedynki z bramkarzem. Dwie „setki” miał z kolei Amadeusz Idkowiak. Mając przed sobą wysuniętego poza pole karne bramkarza zamiast lobować go lub strzelać obok podawał do Malickiego, który był na spalonym. Jeszcze lepszą okazję zmarnował po zagraniu Malickiego, kiedy to mając piłkę na koźle i bramkarza przed sobą uderzył z 7 metrów nad poprzeczką. Kibice niedowierzali i łapali się za głowy, bo przez chwilę poczuli się jak w programie „Nie do wiary”. Świetną okazję miał jeszcze Kacper Pawlicki, ale znów górą był bramkarz gości, który wybronił jeszcze mocny strzał Marka Dryera. Pecha miał także Remigiusz Szyszka, po którego strzale z wolnego piłka odbiła się od poprzeczki. Niewykorzystane okazje lubią się w piłce mścić i tak mogło być w Dolsku, bo rywale także zmarnowali trzy piłki meczowe dwukrotnie pudłując z bliska, a raz przegrywając pojedynek z Gąsiorowskim.
W sobotę o 14.00 Zawiszę czeka wyjazdowy mecz z Promieniem Krzywiń, który w minionej kolejce pierwszy znalazł sposób na pokonanie lidera z Racotu i wygrał z PKS 2:0.