O tym meczu piłkarze Warty będą chcieli, ba musieli jak najszybciej zapomnieć. W Chodzieży miało być przełamanie, a skończyło się laniem. Biało-niebiescy polegli 0:5.
Niedzielny mecz był starciem dwóch drużyn, które po trzech kolejkach IV ligi miały na koncie po 1 punkcie. W czwartek Warciarze nie zasłużyli na porażkę z Wiarą Lecha i wydawało się, że Chodzieży pojadą to potwierdzić na boisku. Niestety, czwarty mecz na boiskach IV ligi zakończył się trzecią porażką. Tym razem srogą i bardzo bolesną.
Sponsorem głównym działu SPORT jest Go Port Śrem:
Kto wie, jak potoczyłby się pojedynek, gdyby zaraz na początku Miłosz Przybecki wykorzystał okazję sam na sam z bramkarzem. Niestety, najbardziej doświadczony zawodnik Warty znów zawiódł. Zemściło się to błyskawicznie, bo w 10 minucie Polonia objęła prowadzenie. Okazję do wyrównania miał Maksy Hyżyk, ale dobrze interweniował bramkarz rywali. W 37 minucie było już 2:0 dla gospodarzy. Nie pomogły gorzkie słowa i reprymenda w przerwie trenera Michała Mocka, który miał duże zastrzeżenia do swoich piłkarzy o zaangażowanie. Zamiast zdobyć kontaktową bramkę i wrócić do gry w 57 minucie Warciarze stracili trzecią i było praktycznie “pozamiatane”. Po przerwie śremianie zagrozili raz. Do siatki trafił Patryk Uliński, ale sędziowie dopatrzyli się spalonego. W 70 minucie Polonia podwyższyła, a w 90 dobiła Wartę piątym golem.
Reklama
– Co innego mówimy sobie w szatni, a co innego jest potem na boisku – mówi trener Michał Mocek. – Rywale do każdej piłki szli jak do pożaru, potrafili w pierwszej połowie złapać trzy kartki za przerwanie gry, a nam zabrakło zaangażowania. Gospodarze zostawili na boisku serducho i zostali za to nagrodzeni – dodał.
Kolejny mecz za tydzień w niedzielę. O 16.00 Warta podejmować będzie Huragana Pobiedziska, który pokonał dziś Piasta Kobylnica 5:2.