Pisanie to jej narkotyk. A jak się skończy, zostanie…
W piątek, 12 maja w Bibliotece Publicznej w Śremie odbyło się spotkanie autorskie wieńczące cykl pn. „Tydzień Bibliotek”. Gościem specjalnym była autorka niezwykle popularnych kryminałów i zarazem śremianka – Olga Rudnicka.
Reklama
W minionym tygodniu w większości bibliotek w kraju, również w śremskiej placówce, odbył się cykl wydarzeń pn. „Tydzień Bibliotek”. Był to czas spotkań z autorami książek dla dorosłych i dzieci. Śremską bibliotekę odwiedzili m.in. Grzegorz Kasdepke, Eliza Piotrowska, Jolanta Matuszewska oraz Olga Rudnicka. Gościem Tygodnia Bibliotek w Śremie miał być również Mariusz Szczygieł, ale niestety z przyczyn osobistych musiał odwołać spotkanie. Zostało ono przełożone na 13 czerwca.
Tymczasem w piątkowe popołudnie spore grono fanów przyciągnęła Olga Rudnicka, 35-letnia autorka niezwykle poczytnych kryminałów, która przygodę z pisaniem rozpoczęła w wieku nastu lat. A swą pierwszą książkę „Martwe Jezioro” napisała w wieku 19 lat. Spotkanie z pisarką poprowadziła Lidia Tomczak, była pracownica śremskiej biblioteki, która lubi mawiać „Bibliotekarką się nie bywa. Bibliotekarką się jest”.
– Jesteśmy niezwykle dumni, jako śremianie, z Olgi Rudnickiej. Jej książki zyskują coraz większą popularność. Cieszymy się, że zgodziła się spotkać w miejscu, które przecież jest jej bardzo bliskie – mówiła na wstępie Anna Laska-Szmyt, dyrektor śremskiej biblioteki.
Okazuje się, że Olga Rudnicka jest bardzo zapracowana. Jak sama przyznaje, nie pamięta ile książek napisała. Aktualnie pracuje nad najnowszą pozycją, która powinna ukazać się jeszcze w te wakacje. – Już nie możemy się doczekać – zapewniała Lidia Tomczak. Z kolei autorka przyznała, że pisanie to jej narkotyk, uzależnienie i rodzaj autoterapii. – Książki to moje małe skarby, z bohaterami łączy mnie więź emocjonalna – zapewniała.
Nie jest lekko
Podczas spotkania usłyszeliśmy wiele zabawnych anegdot z życia pisarki. Okazuje się, że jej praca wcale nie należy do „lekkich, łatwych i przyjemnych”, zwłaszcza, gdy trzeba wybrać zamrażarkę, która pomieści dwa trupy. – Aby zbadać ten temat, poszłam do sklepu ze sprzętem AGD i szukałam największej zamrażarki. W końcu sprzedawca zapytał mnie, po co mi taka duża zamrażarka? I co ja mu miałam powiedzieć? Że dwa trupy muszę w niej zmieścić? – żartowała Rudnicka.
A jaka jest prywatnie?
Okazuje się, że Olga Rudnicka z jednej strony jest bardzo wrażliwą i empatyczną osobą. Kocha naturę i zwierzęta. Z drugiej strony natomiast okala ją mrok. – Niektórzy chodzą do lasu, by podziwiać widoki, wdychać świeże powietrze i zapach mchu. A ja spaceruję i wypatruję… wisielca – żartowała i przyznała, że lubi się bać. – Choć czasem jestem już tym zmęczona.
Gdy skończy się wena…
A co, gdy już skończy się pisanie? – zapytała jedna z uczestniczek spotkania. – Chciałabym, aby moje pomysły nigdy się nie skończyły. Chciałabym, abyście zawsze czytali moje książki, ale wiem, że to wcale nie musi trwać wiecznie. Dawniej pracowałam jako asystent osoby niepełnosprawnej. Być może wrócę do tego zawodu. Kto wie? A może spełnię swoje marzenie i otworzę… zakład pogrzebowy – zdradziła pisarka.
Na koniec warto wspomnieć, że Olga Rudnicka na początku tego roku była w Antwerpii w Belgii. – Początek roku faktycznie zaczęłam z przytupem. Byłam na spotkaniu w Antwerpii, gdzie utworzono w tamtejszej bibliotece oddział polonistyczny. Zostałam zaproszona na spotkanie z czytelnikami. To miód wylany na moje serce – wspominała autorka.