71. rocznica uwięzienia abp. Baraniaka. Abp Gądecki mówi o szansach na beatyfikację
71 lat temu, rankiem 26 września 1953 roku, funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa zatrzymali abp. Antoniego Baraniaka i został osadzony w Areszcie Śledczym przy ul. Rakowieckiej 37 na warszawskim Mokotowie. W poniedziałek 23 września w Leszczyńskiej Galerii Książki odbyła się konferencja popularnonaukowa „Arcybiskup Antoni Baraniak – leszczyńskie spotkania”. Były przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski mówił o szansach na beatyfikację sekretarza Prymasa Tysiąclecia z Mchów.
Ks. abp Stanisław Gądecki w październiku 2017 r. zainicjował starania o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego ks. abp. Antoniego Baraniaka. Po otrzymaniu pozytywnej opinii Konferencji Episkopatu Polski sprawa trafiła do Watykanu. Cztery lata później Metropolita poznański otrzymał pismo od sekretarza ówczesnej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych ks. abp. Fabio Fabene, w którym stwierdzono, że sprawa Sługi Bożego abp. Baraniaka „nie może być procedowana ad interiora”. Do rozpoczęcia procesu potrzebny jest żywy kult kandydata na ołtarze.
Na wyjątkową rolę Sługi Bożego ks. abp. Antoniego Baraniaka, konieczność rozpowszechniania wiedzy na jego temat i potrzebę szerzenia jego kultu zwrócił uwagę metropolita poznański podczas spotkania „Arcybiskup Antoni Baraniak – leszczyńskie spotkania”, które odbyło się 23 bm. w Leszczyńskiej Galerii Książki w Lesznie.
Aby rozpoczął się proces beatyfikacyjny niezłomnego pasterza czasów komunistycznych – ks. abp. Antoniego Baraniaka, potrzeba krzewienia jego kultu – zaznaczył ks. abp Stanisław Gądecki.
Ponadto podkreślił, że postawę Abp. Baraniaka w czasach komunistycznych prześladowań doceniał już bł. Kardynał Stefan Wyszyński, który mówił o nim, że był dla niego „niejako osłoną”.
Wiele przesłanek wskazuje na to, że w okresie jego uwięzienia decydowały się przyszłe losy Kościoła katolickiego w Polsce – wskazał metropolita poznański, ks. abp Stanisław Gądecki
Uwięzienie sekretarza Prymasa Wyszyńskiego
Reklama
Rano 26 września 1953 roku, kilka godzin po aresztowaniu bł Kardynała Stefana Wyszyńskiego, funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa zatrzymali również jego sekretarza Abp. Antoniego Baraniaka. Osadzono go w Areszcie Śledczym przy ul. Rakowieckiej 37 na warszawskim Mokotowie. Tam przez 27 miesięcy był poddawany brutalnemu śledztwu. Z tortur wyrywanie paznokci było jedną z najlżejszych. W trakcie 145-ciu przesłuchań, niekiedy kilkunastogodzinnych, komunistyczni oprawcy usiłowali go zmusić do zeznań obciążających prymasa, co umożliwiłoby zorganizowanie pokazowego procesu o zdradę państwa i działalność kontrrewolucyjną.
To, że w Polsce nie odbył się pokazowy proces Prymasa i nie udało się komunistom skompromitować Kościoła, tak jak stało się to w Chorwacji, Czechach, Rumunii, na Słowacji i Wegrzech, zawdzięczamy osobie skromnego, pokornego człowieka, który w najtrudniejszym dla Kościoła czasie nie ugiął się i nie załamał – zaznaczył właśnie w poniedziałek ks. abp Stanisław Gądecki.
Nad złamaniem abp. Baraniaka pracowało 31 ubeków, a on przez cały czas uwięzienia pozostał wierny prymasowi Stefanowi Wyszyńskiemu i nie dał się złamać. Fizyczne i psychiczne tortury zniszczyły jego zdrowie, spowodowało, że juz nigdy nie doszedł do pełni sił. Został zwolniony 30 października 1956 r. i ponownie podjął obowiązki dyrektora Sekretariatu. Aż do śmierci pozostawał pod czujną obserwacją Służby Bezpieczeństwa.