||

Marzy o tym, by dać dzieciom nowy, bezpieczny dom

Zrzutka.pl Pomoc Dla Agnieszki Z Mchów
fot. zrzutka.pl

Pani Agnieszka Kotowska z Mchów jest mamą trzech nastolatków – Bartka, Antka i Wojtka. Od kilku miesięcy dosłownie staje na rzęsach, by zapewnić chłopcom nowy i bezpieczny dom. Dotychczasowy, choć kochany całym sercem, stanowi dla nich niebezpieczeństwo. Dłużej nie mogą w nim zostać…

Reklama VW Berdychowski

Z panią Agnieszką spotykam się w sierpniowe gorąco popołudnie. Jednak, gdy przekraczam próg podwórka w Mchach, staje się cud. Okolicę spowija całkiem przyjemny cień. Daje go las, który znajduje się tuż za płotem posesji.

– Dla mnie to raj na ziemi. Nie wyobrażam sobie mieszkać w innym miejscu – zapewnia już od progu pani Agnieszka. Tego samego zdania są jej synowie.

Dominika Górna: Wpadłam do pani z wizytą, ponieważ w Internecie, zupełnym przypadkiem, trafiłam na zbiórkę na portalu zrzutka.pl (pn. „PROSZĘ! Pomóż mi zbudować bezpieczny dom dla moich dzieci!” – przyp. red.). Zainteresowała mnie pani historia i walka o lepsze warunki dla dzieci. Proszę opowiedzieć, co takiego się zadziało, że potrzebny jest wam nowy dach nad głową?

Agnieszka Kotowska: Może zacznę od początku, ponieważ jestem mamą dziecka z niepełnosprawnościami. Mam trzech synów: Bartek ma 16 lat, a bliźniaki Antek i Wojtek mają po 14 lat. Bliźnięta urodziłam na początku 5. miesiąca ciąży, w wyniku czego doszło do poważnych powikłań u jednego z dzieci. Wojtek w drugiej dobie po porodzie doznał wylewu krwi do mózgu 2-ego stopnia, na skutek czego na dzień dzisiejszy jest dzieckiem niepełnosprawnym z mózgowym porażeniem dziecięcym czterokończynowym.

Niestety mój były mąż nie udźwignął problemu związanego z wychowaniem niepełnosprawnego dziecka i w ten sposób zostałam z tym sama. Dom, w którym mieszkam dostałam w spadku po moim ukochanym tacie. To moje miejsce na ziemi. Tu się wychowałam i tu założyłam rodzinę. Nie wyobrażam sobie życia w innym miejscu. Niestety dziś tu nie jest bezpiecznie.

DG: Dlaczego nie jest bezpiecznie? Choć muszę uczciwie przyznać, że już na pierwszy rzut oka widać, że przydałby się solidny remont.

AK: Jakiś czas temu doszło do zwarcia instalacji elektrycznej w łazience. Pomieszczenie spaliło się. A to czego nie zabrał ogień, zalała woda. Podczas remontu, w którym chcieli pomóc mi przyjaciele, aby dostosować łazienkę pod niepełnosprawność syna, okazało się, że nasz dom dosłownie nie nadaje się do zamieszkania. Stara, paląca się instalacja spędza mi sen z powiek. Zasypiam co wieczór z myślą, że możemy się już jutro nie obudzić. Obawiam się kolejnej awarii instalacji, ponieważ już raz nasz dom się przez to zapalił. Martwię się, że możemy się spalić żywcem lub jeśli kolejny raz dojdzie do pożaru, to nie zdążę wyprowadzić dzieci z domu.

fot. D. Górna

DG: Ile lat ma dom? Wydaje się być wiekowy…

AK: Dom, w którym w czwórkę mieszkamy ma ponad 70 lat i został przeniesiony jako drewniana konstrukcja, a następnie wewnątrz obudowany cegłami. Pękające ściany oraz cegły, które nie tworzą już integralnej części budynku, powodują, że cała konstrukcja budynku stała się niestabilna, przez co nie może być bazą do jakichkolwiek prac remontowo-budowlanych. Budynek nie posiada fundamentu, jest postawiony na ziemi, w skutek czego do środka wdziera się wilgoć.

DG: Nie brzmi to dobrze. Da się to naprawić?

AK: Remont tego domu jest praktycznie niemożliwy dla mnie do zrealizowania i stanowczo przekracza moje możliwości finansowe. Po oględzinach fachowców stwierdzono, że bardziej opłaca się w tym miejscu postawić nowy budynek aniżeli remontować ten obecny. I tak też postanowiłam zrobić. Na tyłach domu powstaje nowy budynek. Są już fundamenty, które udało mi się postawić m.in. dzięki założonej zbiórce. To projekt w ramach rządowego programu „Mój dom 70 m kw.”.

fot. D. Górna

DG: Może pani liczyć na wsparcie innych osób?

AK: Na szczęście są wokół mnie fantastyczni ludzie. Jest pani Ola ze Szlachetnej Paczki, mój Anioł, która wspiera mnie w kwestiach formalnych i technicznych przy budowie nowego domu. To również dzięki niej udało mi się nawiązać kontakt z braćmi Tyburskimi, bliźniakami z programu „Love Island”, którzy obiecali pomoc w umeblowaniu domu czy wyposażeniu łazienki. Pomogą również w założeniu trawnika, który powstanie w miejscu, gdzie dziś stoi stary dom. Również pan Sławomir Przybylski wraz z synem zaoferowali pomoc w uporządkowaniu terenu i położeniu instalacji elektrycznej. Spory wkład w zbiórkę ma także Piotr Śledź. Są wokół mnie dobrzy ludzie. Jestem im ogromnie wdzięczna za pomoc, bowiem sama nie jestem w stanie wiele dokonać.

DG: A jak z finansami? Budowa domu to ogromny wydatek…

AK: Niestety nie wolno mi podjąć pracy ze względu na pobierany zasiłek pielęgnacyjny na chore dziecko, dlatego postanowiłam zwrócić się o pomoc. Marzę przede wszystkim o bezpiecznym domu dla swoich dzieci, który byłby przystosowany do niepełnosprawności Wojtka. Chciałabym, aby mój syn miał możliwość samodzielnego poruszania się na wózku, bez barier architektonicznych. Głęboko wierzę, że przy pomocy dobrych ludzi uda mi się zrealizować to marzenie.

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *