||

Krzysztof Zwolak – śremski bioenergoterapeuta, który pomaga ciału i duszy. Rozmawia Dominika Górna

Krzysztof Zwolak Bioenergoterapeuta (1)
fot. D. Górna/Krzysztof Zwolak – śremski bioenergoterapeuta, który pomaga ciału i duszy

Na osobę pana Krzysztofa trafiłam zupełnym przypadkiem, przeglądając social media, bowiem częścią mojej pracy jest być na bieżąco. Szczerze muszę przyznać, że wcześniej nie słyszałam o jego zdolnościach bioenergoterapeutycznych. Jednak od razu wiedziałam, czułam to, że to jest ciekawa postać. Nie pomyliłam się!

E69cc50f 5273 4eef A8c5 4668aad71c6d

Dominika Górna: Dziękuję panie Krzysztofie, że znalazł pan dla mnie chwilę na rozmowę. Muszę przyznać, że kompletnie nie znam się na tej dziedzinie medycyny naturalnej. Na czym polega bioenergoterapia? 

Krzysztof Zwolak: Większość osób nie rozumie tego co robię. Muszę sam przyznać, jest to dziedzina mało znana.  Bioenergoterapia jest dziedziną od czasów starożytnych. Dzięki moim terapiom pomogłem w wielu bardzo trudnych schorzeniach. 

DG. Ma pan jakieś dowody na to, że pomogły pana seanse? 

KZ:Dowodem na to są pisane listy przez klientów oraz „księga gości”, którą można znaleźć na mojej stronie 

DG: Czym zajmuje się bioenergoterapeuta?

KZ: Bioenergoterapeuta stosuje techniki i metody mające na celu harmonizację energii w ciele ludzkim w celu poprawy zdrowia fizycznego, emocjonalnego i duchowego. Organizm ludzki posiada pole energetyczne, które ma wpływ na stan zdrowia i samopoczucia. Od ponad 30 lat zajmuję się usuwaniem blokad energetycznych w ciele, które mogą prowadzić do dolegliwości fizycznych lub emocjonalnych. Całe nasze ciało emanuje energią. Zaburzenia energetyczne w organizmie powodują powstawanie chorób. Moim zadaniem jest znalezienie tych zaburzeń energetycznych i doprowadzenie organizmu do równowagi. Zawsze mówię klientowi co się dzieje w organizmie i co będzie się działo po zabiegu. 

DG: Wspomniał pan, że potrafi pomóc w usunięciu różnych dolegliwości. Z jakimi problemami najczęściej do pana przychodzą klienci?

KZ: Wszystko to, co nas otacza jest energią. Na ludzi działają różne czynniki zewnętrzne, które przekładają się na nasze zdrowie. Gdy człowiek zaczyna chorować, spada energetyka w organizmie. Musimy pamiętać o tym, że każdy organ w organizmie emanuje energią. 

Gdy osoba wchodzi do gabinetu, przez krótką chwilę ją „obrazuję”. W kilka sekund wiem, z jakim problemem do mnie przyszła, mimo że nawet nie zdąży mi tego powiedzieć. W trakcie kilkuminutowego seansu przekazuję swoją energię. Moja świadomość pracuje z podświadomością.  Pomaga mi to wejść energetycznie w każdy zakątek organizmu. Seans trwa dosłownie kilka minut. Zawsze w trakcie seansu rozmawiam z klientem. Pytam na przykład o to, czy ma rozrusznik serca. To dla mnie ważna wiadomość.

Pomagam w takich chorobach jak schorzenia: zatok, uszu, stan zapalny płuc, oskrzeli, stan zapalny dziąseł, choroby jelit, wrzody żołądka, dwunastnicy, podwyższony poziom cukru typu B, stan zapalny wątroby, stan zapalny nerek, pęcherza, jajników, jajowodów, macicy, bóle stawowe, bóle mięśni, bóle głowy, nadciśnienie, ogólne osłabienie organizmu, choroba wieńcowa serca, szumy w głowie, migreny, bezsenność, moczenie nocne, bezpłodność kobiet i mężczyzn, stres, lęki, depresja, anoreksja, bulimia, fobie, pomagam wyjść z nałogu alkoholowego, jak i nałogu palenia papierosów.

DG: Ponoć zajmuje się pan również hipnozą? Czy to jest bezpieczne?

KZ: To prawda. Ale nie mam tu na myśli hipnozy regresyjnej, choć i tą czasem stosuję, by powrócić z klientem do czasów np. dzieciństwa. To pomaga przepracować dawne traumy. Preferuję hipnozę, która pomaga się klientowi rozluźnić, zrelaksować. Po kilku takich seansach wszystkie problemy stają się o wiele łatwiejsze do załatwienia. Hipnoza jest jak najbardziej bezpieczna, ponieważ osoba nie zapada w głęboki sen. Ma cały czas świadomość. Można powiedzieć, że jest to sen na jawie. Hipnoza pomaga w walce z nałogiem alkoholowym, nałogiem palenia papierosów czy nerwicą. Hipnoza może również pomóc na różnego rodzaju fobie, lęki, zaburzenia odżywiania, również u dzieci. Miałem takiego chłopca u siebie, który się jąkał, przez co zupełnie stracił ochotę na mówienie. Na koniec seansu powiedział mi „do widzenia”.

Po seansie zapadamy w głęboki relaks. Stan ten utrzymuje się jeszcze kilka godzin. Zaleca się, aby po seansie nie kierować pojazdami mechanicznymi. 

DG: Wyczytałam także, że potrafi pan pomóc osobie na odległość, przez zdjęcia. Jak to możliwe?

Okazuje się, że to możliwe… O tym przeczytacie w najnowszym papierowym wydaniu Tygodnia Ziemi Śremskiej (w sklepach od 10 sierpnia) lub w e-wydaniu.

Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

3 komentarze

  1. No już naprawdę… Zareklamujcie jeszcze szeptuchę albo tarocistów, XXI wiek a niektórzy zatrzymali się w rozwoju w XI…

  2. Nie wierzyłem w takie metody leczenia do czasu kiedy w moich dolegliwościach pomógł mi bioenergoterapera pan Nowak z Pyzdrów.Myśle że warto spróbować jeśli tradycyjne leczenie nie przynosi rezultatów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *