Image

Czy w Dolsku powstanie Pomnik Dziecka Utraconego?

Co o tym sądzisz?
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0

Strata dziecka to największa tragedia, jaka może dotknąć rodziców. Nie jest ważne, ile pociecha miała lat i jaka była przyczyna śmierci – dla rodziców zawsze jest to sytuacja, którą trudno pokonać. To nie jest tylko „puste miejsce przy stole” czy pozostawione w nieładzie ubrania, to przede wszystkim wewnętrzna pustka, której nikt nie jest w stanie zapełnić.

Rodzice, którym przyszło zmierzyć się z tym bolesnym doświadczeniem są na całym świecie. Nie brak ich także w gminie Dolsk. Jedną z inicjatyw podjętych w gminie Dolsk jest postawienie na miejscowym cmentarzu Pomnika Dziecka Utraconego. Pomysłodawcą akcji jest grupa rodziców, którzy w różnych okolicznościach stracili własne dzieci.



Odeszli, by żyć wiecznie

„Jesteśmy Rodzicami Aniołów, które w różnym wieku, z różnych przyczyn musiały opuścić nas, by żyć dalej w Niebie” – to słowa, które rozpoczynają opis zrzutki stworzonej z myślą o realizacji przedsięwzięcia, jakim jest Pomnik Dzieci Utraconych. Pomnik przywołujący w pamięci dzieci, które zbyt szybko pożegnały ziemskie życie, pozostawiając pogrążonych w smutku najbliższych.

Zebrane poprzez zrzutkę środki przeznaczone zostaną na sfinansowanie przedsięwzięcia. Będzie to miejsce modlitwy za osieroconych rodziców, miejsce, w którym każdy będzie mógł złożyć kwiaty lub zapalić znicz dla małych aniołów. Rodzice – w ciszy i spokoju – będą mogli powierzyć Bogu własne cierpienie.

Każdy, kto zechce wesprzeć inicjatywę, może to zrobić tutaj: https://zrzutka.pl/jsdspe

Śmierć, która dała życie

Jedną z małych dolszczanek, która zbyt szybko pożegnała się z ziemskim życiem, jest Martusia Kowalska. Dziewczynka zmarła 21 września 2017 roku w wyniku wylewu krwi do mózgu. Miała tylko 8 lat, zdążyła jednak pozostawić testament, który spełnili jej rodzice – Ewelina i Krzysztof Kowalscy.

Martusia od najmłodszych lat pomagała potrzebującym. Kochała ludzi i zwierzęta. Regularnie odwiedzała schronisko w Gaju, by wyprowadzać na spacer pieski, budowała domki dla ślimaków, angażowała się w inicjatywy podejmowane przez strażaków, była wolontariuszką dolskiego sztabu WOŚP. Zawsze uśmiechnięta, radosna, przepełniona empatią.

Pewnego dnia zobaczyła w portfelu swojej mamy – Eweliny Kowalskiej – oświadczenie woli. Dziewczynka zaczęła wypytywać o szczegóły i stwierdziła, że też chce mieć taki dokument. Gdy dowiedziała się, że musi mieć skończone osiemnaście lat, była niepocieszona.

Fot. Ewelina Kowalska/arch. rodzinne

– Po co mają mnie jeść robaki, skoro moje narządy mogą uratować komuś życie? – tłumaczyła mamie dziecięcą decyzję. Ani Marta, ani jej rodzice nie wiedzieli wówczas, że nadejdzie moment, gdy konieczne stanie się wypełnienie testamentu ośmiolatki…

17 września 2016 roku Martusia Kowalska trafiła do szpitala w Śremie z wylewem krwi do mózgu. Badanie TK wykazało trzy zalane komory mózgu. Dziewczynka natychmiast została przetransportowana do Poznania, gdzie wykonano dwa zabiegi drenujące. Niestety, mimo wysiłków lekarzy, 21 września stwierdzona została śmierć pnia mózgu. Dla rodziców dziewczynki był to szok, przerażenie i niedowierzanie. Brutalna rzeczywistość okazała się jednak faktem.

Ewelina i Krzysztof Kowalscy, wypełniając ostatnią wolę córki, podjęli decyzję o oddaniu narządów Martusi do transplantacji.

Ewelina Kowalska, mama ośmiolatki, nie potrafi powiedzieć, do ilu osób ostatecznie trafiły narządy Martusi. Wiadomo, że jedną nerkę otrzymał pięcioletni chłopiec, druga trafiła do dziesięcioletniej dziewczynki. Dzięki wątrobie Martusi szansę na życie otrzymała dziewiętnastoletnia dziewczyna. Narządy zaczęły pracę jeszcze na stole operacyjnym. Poza tym od ośmioletniej dolszczanki pobrano rogówki oraz zastawki z serduszka.

Fot. Ewelina Kowalska/arch. rodzinne

Lekarze transplantolodzy często powtarzają, że jedyną rzeczą, jaka nadaje śmierci sens, jest możliwość uratowania życia innych ludzi. Niestety, nie każdy potrafi podjąć tę trudną decyzję. Równie bolesny jest fakt, że wciąż brakuje organów dla małych dzieci, które umierają tylko dlatego, że nie otrzymały w porę nowego serca, nerki lub wątroby. Ośmioletnia Marta wykazała się w tej sytuacji wyjątkową dojrzałością.

Pośmiertny medal Młodego Bohatera

Marta Kowalska pośmiertnie otrzymała medal Młodego Bohatera, nadany w marcu 2017 roku przez ministra spaw wewnętrznych i administracji – Mariusza Błaszczaka. Wyróżnienie to otrzymują dzieci, które dzięki własnym działaniom lub wezwaniu odpowiednich służ przyczyniły się do ocalenia życia lub zdrowia innej osoby. Na chwilę obecną Martusia Kowalska jest jedyną osobą z gminy Dolsk, która otrzymała to zaszczytne wyróżnienie. Jest to także pierwszy i dotąd jedyny medal nadany pośmiertnie.