||

Nic dla siebie, wszystko dla Ojczyzny. Zamoyski z Kórnika odzyskał Tatry dla Polski

Img 5125
Hrabia Zamoyski w trumnie (fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe)

W czwartek 3 października mija 100. rocznica śmierci Władysława Zamoyskiego, właściciela dóbr kórnickich, który swoją działalnością patriotyczną doprowadził do odzyskania dla Polski Tatr, w tym Morskiego Oka. Wcześniej walczył z niemieckim okupantem w Poznańskiem. Z matką Jadwigą i siostrą Marią oddali cały swój majątek na rzecz Państwa Polskiego. Górale do dzisiaj są niezmiernie wdzięczni Zamoyskiemu i uważają go za wielkiego bohatera. Rok 2024 obchodzony jest pod jego patronatem.

Dzieciństwo na emigracji

1200x628.psd

Władysław Zamoyski hrabia herbu Jelita urodził się 18 listopada 1853 roku w Paryżu, jako syn gen. Władysława Zamoyskiego i Jadwigi z Działyńskich. Jego ojciec był emigrantem po powstaniu styczniowym, w którym brał udział. Matka była bardzo pobożną kobietą. Stąd od rodziców otrzymał wychowanie zagłębione w religii katolickiej, a zarazem w patriotyzmie, co miało duży wpływ na jego działalność w dorosłym życiu. Starali się, aby Władysław jak najczęściej odwiedzał różne części Polski, znał jej literaturę, historię i geografię oraz uczył się języka polskiego.  

Przyjazd do Kórnika

Niespełna trzydziestoletni (27 lat) Władysław Zamoyski objął Kórnik w 1881 roku. Od pierwszych dni wobec nasilenia niemieckiego naporu na wielkopolskiej ziemi zaangażował się w obronę polskiej własności. Konsekwentnie pozostał wierny zasadzie, że „majątek każdy stanowi część Polski”. Wraz z matką uratował wiele z nich, zapobiegając sprzedaży w niemieckie ręce. Znalazł się w gronie założycieli Banku Ziemskiego w Poznaniu, rozwijał polski handel, inwestował w produkcję maszyn rolniczych. Niestety na mocy antypolskich tzw. rugów pruskich, Zamoyscy zmuszeni zostali do opuszczenia Kórnika. Wyjechali do Galicji.

Wyjazd do Galicji i walka o Tatry

Władysław prowadził ascetyczny tryb życia, zawsze podróżował trzecią klasa, odmawiał sobie wygód i przyjemności. Wędrując po Galicji, pomieszkiwał u swych znajomych, pochłonięty wieloma polskimi sprawami. Zaangażował się także w spór o Zakopane i Tatry, dotąd będące w rękach węgierskich magnatów – Homolacsów. W 1870 roku sprzedali oni swój majątek berlińskiemu bankierowi Ludwigowi Eichbornowi, a ten po jedenastu latach przekazał Zakopane swojemu zięciowi, niemieckiemu przemysłowcowi Magnusowi Peltzowi. W tym czasie zaczęło dojrzewać w polskiej społeczności zrozumienie wagi Zakopanego, które rozpropagował doktor Tytus Chałubiński. Wkrótce założono Towarzystwo Zakopiańskie, dzięki któremu zbudowano schronisko nad Morskim Okiem oraz drogę z Nowego Targu do Zakopanego. Wyczerpywanie się tatrzańskich lasów doprowadziło Peltza do bankructwa i tym samym wystawienia Zakopanego na licytację. Stanęli do niej: właściciel fabryki papieru, Żyd Jakub Goldfinger i książę Christian Kraft Hohenlohe-Oehringen. Pierwszy był zainteresowany tylko wyrębem lasu, drugi groził zamknięciem zakładów wodoleczniczych dr. Andrzeja Chramca. Zamoyskiemu udało się unieważnić zakup Zakopanego przez Goldfingera. Trzeba było jednak stanąć do licytacji, na co potrzebne były znaczne fundusze.

 „Objechałem całą Galicję, by kogoś znaleźć, co by to chciał kupić, i nikt nie chce, bo każdy mówi, że z tych kamieni żadnego nie będzie dochodu” – pisał do siostry. 

Towarzystwu Ochrony Tatr Polskich udało się zebrać jedynie połowę potrzebnej sumy, mimo prowadzenia szerokiej akcji we wszystkich zaborach.

Kolejna licytacja miała odbyć się 9 maja 1889 roku. Zamoyski wahał się, czy stanąć do niej i wziąć hipotekę na majątek kórnicki. Pojechał do matki, której zdanie cenił najbardziej. I tak kiedy matka z córką przebywały jeszcze w Kalwarii, pewnego poranka, już o godz. 4.00, wpadł do nich Władysław i powiedział:

„Mamo, dziś Zakopane ma być sprzedane na licytacji. Objechałem całą Galicję, by kogoś znaleźć, co by to chciał kupić i nikt nie chce, bo każdy mówi, że z tych kamieni żadnego nie będzie dochodu…”

Jadwiga stwierdziła krótko, że skoro nie ma rodziny i jest kawalerem, to może robić, co chce.

Zamoyski od lat współpracował z niezwykle skutecznym krakowskim adwokatem Józefem Stanisławem Retingerem i to jemu powierzył misję kupna dóbr. Poradził mu, by w czasie licytacji do ceny dodawał tylko jednego centa. W dzień licytacji, która miała miejsce w Nowym Sączu, nie było wolnych miejsc w hotelach i zajazdach. Sprawa rozpalała wyobraźnię i ciekawość, tym bardziej, że po cichu mówiono, że do licytacji ma stanąć też polski hrabia, dziedzic Kórnika. Chłodny i opanowany Retinger wziął do serca słowa Zamoyskiego i przebijał kolejne sumy jednym centem w sali wypełnionej po brzegi. Ostatecznie Zakopane zostało kupione dla Zamoyskiego za 460 002 złote reńskie i 3 centy. Syn Jadwigi cel osiagnął, „kamienie” kupił, a na krakowskich ulicach krzyczano ponoć: „Zamoyski kupił Zakopane za trzy centy”. 

„Gdyby nie ta żelazna energia Pańska, która zmusiła nawet austriacką ospałość do zajęcia się tą sprawą, sama sprawa wlokłaby się przez lata całe i zbutwiałaby w końcu doszczętnie. Należy się też Panu za to wdzięczność całego społeczeństwa” – pisał do Zamoyskiego Henryk Sienkiewicz.

Władysław zaproponował matce przeniesienie jej szkoły do Zakopanego. Jadwiga notowała w swych zapiskach, że wielu znajomych odradzało Zakopane ze względu na surowy klimat, zimę ciągnącą się miesiącami, nieurodzajną ziemie, na której nie urośnie pszenica, a jedyne, co można zebrać, to leśne jagody. Zamoyski namówił matkę, by pojechała i zobaczyła na własne oczy, jak tam jest. Pojechali. W Chabówce, która w tamtych czasach była ostatnią stacja kolejową położoną najbliżej Podhala, spotkali na peronie Różę Raczyńską, która spostrzegłszy ich i zawołała:

„Ach! Kupiliście Zakopane i pewnie nie macie gdzie mieszkać? Czy nie chcielibyście zamieszkać w naszej «Adasiówce», bo ja właśnie muszę wyjechać”.

“Polski władac” w Zakopanem

W ten sposób Szkoła Domowej Pracy Kobiet przeniosła się wraz z Zamoyskimi do Zakopanego. Zamoyscy znaleźli swoje miejsce, które dzięki nim jeszcze bardziej rozkwitło. Władysław rozpoczął ratowanie tatrzańskich lasów, przetrzebionych rabunkowa gospodarka żydowskich i niemieckich właścicieli. Zaczai od zalesiania, z czasem ruszyła budowa tartaków, papierni, wodociągów, poczty, szkoty, linii telefonicznej. Praktycznie nie było instytucji, której by nie wspierał, a wśród nich znalazły się Związek Pomocników Salezjańskich w Turynie i Tatrzańskie Towarzystwo Narciarzy w Krakowie. Prezesował Instytucji Czci i Chleba opiekującej się materialnie weteranami Powstania Styczniowego, był członkiem-założycielem Towarzystwa „Sokół”, członkiem wieczystym Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk.

Na Kalatówkach ofiarował ziemię pod pustelnię braci albertynów. Nieraz zwracał się do św. Brata Alberta Chmielowskiego, myśląc o wyborze zakonnej drogi. Ten jednak mu ją odradzał, przekonując, że więcej dobra czyni, prowadząc swą dotychczasową działalność.

Img 5163
Nie oddał Tatr w obce ręce i uratował ich warunki naturalne (fot. Wikipedia)

Przez kilkanaście lat Zamoyski starał się u władz austriackich o zezwolenie na budowę linii kolejowej z Chabówki do Zakopanego, czemu sprzeciwiali się nawet miejscowi, na czele z rada gminna. Hrabia przełamał ich opór i pierwsze pociągi ruszyły w 1899 roku. Tymczasem trwał tez spór z księciem Hohenlohem, właścicielem posiadłości po węgierskiej stronie Tatr, który chciał poszerzyć swoje włości o tereny Zamoyskiego, czyli „państwo zakopiańskie”, a przede wszystkim o Morskie Oko. Był to też spór o granicę między Galicją a Węgrami, krajami wchodzącymi w skład Austro-Węgier. Zamoyski występował w imieniu swoim oraz innych zagrożonych właścicieli, głównie Nowobilskich z Białki oraz Towarzystwa Tatrzańskiego. Uczestnicy tego sporu schodzili często z drogi sądowej i chwytali za strzelby oraz siekiery. Z polecenia Zamoyskiego górale zniszczyli postawiony bezprawnie posterunek węgierskich żandarmów, leśniczówkę Hohenlohego, a także sypane przez niego kopce słupy graniczne oraz kilometrowy drewniany parkan. Z kolei ludzie opłacani przez Niemca niszczyli mosty i kładki odbudowywane przez górali. Nieugięta postawa Zamoyskiego i troska o górali przyniosła mu tytuł: „polski władac”. W swych zmaganiach nieraz działał samotnie, nie znajdując zrozumienia. Kiedyś w Krakowie został zapytany: 

„Czy warto dla tej kupy kamieni i trochę wody tyle robić hałasu?” 

Zamoyski zmilczał złośliwość, ale po chwili przesiadł się na sąsiednie krzesło, na którym leżał kapelusz rozmówcy. Ten tylko wybuchnął: 

„Co pan robi! Tam jest mój kapelusz!

Pan krzyczy o kapelusz, co wart kilka koron, a Polska ma nie wołać o najpiękniejszy zakątek swej ziemi?” – usłyszał w odpowiedzi.

Zamoyski zatrudniał historyków, prawników, kartografów, zbierał dowody, organizował opinie publiczna, zbierał podpisy pod petycją do Koła Polskiego w parlamencie wiedeńskim. Ostatecznie spór galicyjsko-węgierski o Morskie Oko został rozstrzygnięty na korzyść Galicji we wrześniu 1902 roku wyrokiem międzynarodowego trybunału w Grazu, po wizji lokalnej, na którą sędziowie zjechali dosłownie godzinę po ukończeniu przez Zamoyskiego budowy szosy z Zakopanego do Morskiego Oka. 

„Tu Polska walczyła o swe przyrodzone granice. Z jednej strony słuszność i sprawiedliwość, a przeciw niej cała brutalna siła władzy: tajne instrukcje ministerialne dla żandarmerii, fałszowanie map węgierskich, niemczenie i przekręcanie odwiecznych nazw rzek i gór, zręczne usuwanie naszych dokumentów w Peszcie i Wiedniu, naznaczenie mylnej granicy przez autorytet wojskowy i śmiałe zabranie nam kęsa polskiej ziemi tam już w latach 1790 do 1824, wszystko to wytoczyła strona przeciwna, iż z całą ścisłością tak dobrze nam znanej teutońskiej natury przeprowadzała. Ale »człowiek strzela, a Pan Bóg kule nosi«. Odbijały się te kule o granitowe ściany Żabiego i o spiżowej wytrwałości piersi tych, którzy ratując ten kawal polskiego zakątka – wydarli go z niepowołanych rąk i trawiącego już żołądka »złotego cielca«: udowodnili też, że Polak, kiedy chce, to i może, a Bóg, chociaż doświadczał, ale i błogosławił” – wspominał leśniczy Władysław Bienkowski, bliski współpracownik hrabiego i dzierżawca schroniska Towarzystwa Tatrzańskiego nad Morskim Okiem.

Jeszcze przed I wojną światową Generałowa, jej syn i córka zgodnie ustalili, że ich dobra ziemskie i cały majątek zostana przekazane narodowi polskiemu. Patrząc na tę trójkę Zamoyskich, która wszystko mogła mieć od życia, niczego od życia dla siebie nie chciała, ludzie często nie wiedzieli, co mają o niej sądzić. Niektórzy – z tych niewielu, co zrozumieli – patrzyli z nietajonym zachwytem, którego nie mąciło żadne  zastrzeżenie ani żadne podejrzenie, inni pukali się w czoło.

Wielka Wojna

Wielka wojna zastała Zamoyskiego w Paryżu. To ograniczało w oczywisty sposób jego pole działania. Hrabia skoncentrował się na pomocy osobom o podobnym statusie, to jest Polakom z Niemiec i Austro-Węgier, którzy z oczywistych powodów po 1914 r. spotykali się z licznymi trudnościami i nieufnością. W czasie I wojny światowej Zamoyski wspierał sprawę polską i w tym celu Komitet Narodowy Polski z Romanem Dmowskim na czele. Jednak bardzo szybko poróżnił się z samym prezesem oraz resztą członków. Był wielkim orędownikiem powrotu na Kresy i odbudowy państwa na kształt I Rzeczpospolitej. KNP pierwotnie nie miał tak dalekosiężnych planów, co do granic. Ponadto domagał się reparacji wojennych od Niemiec. Wielu na emigracji uważało go za szaleńca. Tracił też w oczach członków KNP przez znajomość z Józefem Retingerem, który był przeciwny tworzeniu Armii Polskiej we Francji. Na tle Dmowskiego czy Paderewskiego Zamoyski mówcą był żadnym, jednak na ile mógł, spotykał się z wpływowymi Francuzami, aby „urabiać” ich w kwestii pomocy odrodzonej Polsce. 

Powrót do Kórnika i śmierć

A niepodległość do dóbr księcia zawitała dość wcześnie, bo już w połowie października 1918 r. Wtedy kolejny raz losy Władysława przecięły się z losami wybitnego literata – tym razem był nim Stefan Żeromski. Lud Podhala, domagając się swoich praw, powołał do życia zakopiańską republikę, dążąca do połączenia z odradzającą się ojczyzną. Oczywiście hrabia w tych wydarzeniach brat także udział i w pełni je popierał. Niepodległość Zamoyski przyjął z radością, choć jej kształt by dla niego rozczarowujący. Nie zgadzał się z wieloma postanowieniami nowych władz, niemniej tym większego znaczenia nabiera decyzja, którą podjął w ostatnich latach życia. Dopiero dwa lata po odzyskaniu niepodległości przez Polskę wrócił do Kórnika. Krytycznie odniósł się do granicy ryskiej, która odcięła od odrodzonej Ojczyzny setki tysięcy rodaków, skazując ich na zagładę przy obojętności społeczeństwa. Już po śmierci matki, w wolnej Polsce, rodzeństwo podczas audiencji u Prezydenta Rzeczypospolitej Stanisława Wojciechowskiego podpisało akt donacyjny, w którym prosili rząd oraz sejm i senat o opiekę nad powstającą fundacją „Zakłady Kórnickie”. Było to w lutym 1924. W tym samym roku jesienią, a dokładnie 3 października zmarł Władysław Zamoyski, który – jak pisał o nim Żeromski – „był skąpy dla siebie, ale magnatem był dla Polski”.