Marsz polskich patriotów – nie faszystów

Budzi co roku skrajne emocje. Czy trzeba się go bać? Śremianie szczerze opowiadają o motywacji wyjazdu. Znani publicyści udzielają odpowiedzi. Kobiety łamią stereotypy. W skrócie reportaż z Marszu Niepodległości 2023 pt. „Jeszcze Polska nie zginęła” autorstwa Wiktora Chichła.
Na Marsz Niepodległości wybrałem się po raz 4. w życiu, więc wiedziałem, czego mogę się spodziewać, gdyż co roku wnikliwie analizowałem zachowania i pochodzenie społeczne uczestników. Od 2011 roku wspominano o grupach chuliganów i narodowców. Co prawda dużo jest grup ultrasów z całej Polski, a także różnych organizacji narodowych, lecz w większości maszerujący to grupy znajomych, pary, całe rodziny, a nawet pojawiają się goście z zagranicy. W tym roku nie było inaczej. Jednak zanim przejdę do głównego wydarzenia, muszę wspomnieć o Forum Niepodległości, czyli pobocznym evencie organizowanym przez stowarzyszenie Marsz Niepodległości, ale także Wydawnictwo Capital. W piątek o 19:30 w Domu Dziennikarza przy ul. Foksal 3/5 odbyły się Zaduszki Wołyńskie, których pomysłodawcą było stowarzyszenie Wspólnota i Pamięć, które walczy o postawienie na Powązkach Wojskowych krzyża wołyńskiego, co tak samo jest ciężkie, jak przypadek skweru w Śremie. Koncert Lecha Makowieckiego oczywiście wzruszył. Na stoisku CapitalBook rozmawiałem ze sprzedawcami i wśród nich była Anna, związana z Młodzieżą Wszechpolską. Zapytałem, co motywuje ją do pójścia na Marsz Niepodległości – Poglądy. – krótko odpowiedziała. Tak minął dzień pierwszy.

W sobotę ze znajomymi wyjechaliśmy z Łomianek do Warszawy ok. 13:00 i do stacji metra zawiózł nas kierowca z zagranicy, lecz nie widziałem u niego strachu, że wiezie uczestników Marszu Niepodległości. Z samej północy, Metra Młociny dojechaliśmy bardzo szybko do Centrum i już na tzw. Patelni, przed wejściem do stacji, zauważyliśmy tłum ludzi. Przy Pałacu Kultury i Nauki rozstawione były różne stanowiska, stragany oferujące gadżety patriotyczne. Ponadto swoje namioty posiadały organizacje narodowe i tym sposobem spotkałem przy stoisku Młodzieży Wszechpolskiej wielu Wielkopolan, a wśród nich przeważały kobiety, co łamie stereotyp o młodych mężczyznach – nacjonalistach.


Wielkopolanie z Młodzieży Wszechpolskiej (fot. Wiktor Chicheł)
Tam też spotkałem całą grupę organizacji Młode Kresy, które gromadzi młodych Polaków od Łotwy po Ukrainę w celu pielęgnowania pamięci o dawnych ziemiach Rzeczpospolitej.

O godz. 14 wybrzmiał „Mazurek Dąbrowskiego” na rozświetlonym racami Rondzie Dmowskiego, co zawsze zaprawia o ciarki. Później swoje przemówienia mieli m.in. Marcin Kowalski – prezes MW czy Krzysztof Bosak – wicemarszałek Sejmu X kadencji z Konfederacji.

Zapytałem znajomych śremian, jakie były powody ich przybycia.
Nic tak nie przyciąga na marsz, jak żywa jednostka, którą jest naród. Tam mocno bije biało czerwone serce, solidaryzm hasła i światopoglądu. To łączy polskich patriotów!
– energicznie odpowiedział Michał, dumnie trzymający racę podczas hymnu.
Natomiast Maciej, który miał przy sobie flagę miasta Śrem, co wzbudziło nawet zainteresowanie jednego z uczestników marszu, argumentował:
Naród, który nie pamięta o przeszłości, nie ma przyszłości. Dlatego, uważam, że trzeba pielęgnować historię, zwłaszcza tak ważne wydarzenia, jak odzyskanie Niepodległości. Z tego powodu zdecydowałem się na udział w marszu, tak aby pamięć nadal trwała.

Na marszu od kilku lat można spotkać „blok korporacyjny” złożony z korporantów akademickich. Już od czasów przedwojennych nasi przodkowie z dawnego powiatu śremskiego licznie zasilali grono tych organizacji w całej Polsce. W III RP także można spotkać takich studentów. Jeden z nich, Filip, zdradził swoją motywację.

Pojechałem na Marsz Niepodległości, dlatego że to największa manifestacja patriotyczna i należy pokazać, jak wielu patriotów jest w Polsce. Oczywiście na marsz nie wyjechałem sam, tylko z moją korporacją akademicką Lechia, na czele z prezesem Sebastianem. Była to świetna okazja, żeby spędzić wspólnie czas, pomanifestować, że cenimy sobie naszą wolność, suwerenność i miłość dla Rzeczpospolitej .
– powiedział był prezes Lechii dwóch kadencji.
Coś od siebie dodał także wyżej wspomniany Sebastian:
103 lata temu w sposób umowny nasza ojczyzna wróciła na mapę po 123 latach zaborów. Wielu naszych przodków ginęło za naszego orła, nasze barwy, nasz język. Jedni walczyli w powstaniach, inni piórem, jeszcze inni kultywując tradycję lub pracą u podstaw. Uważam, że branie udziału w takich obchodach, pokazuje nasz szacunek do tych osób i naszą pamięć.
Tym sposobem 3. rok śremianie rządzą korporacją akademicką z Poznania. Także w Marszu Niepodległości brały udział licznie osoby w średnim wieku, z całymi rodzinami. O swoim udziale opowiedział Robert, którego głos można usłyszeć w jednym z kościołów w Śremie:
Sprawy narodowe są dla mnie bardzo ważne. Trzeba jednoznacznie i wyraźnie dawać do zrozumienia, że dla Polaków istotne, aktualne i wciąż żywe są wartości chrześcijańskie: Bóg, Honor, Ojczyzna, Wiara, Nadzieja, Miłość, Rodzina. Szczególnie właśnie na tym etapie naszej historii, w czasach prawdopodobnej zmiany władzy w Polsce i ciągłego, a delikatnego odbierania praw przez UE.

Trasę Marszu Niepodległości przeszliśmy bardzo sprawnie. Podczas drogi spotkałem ks. dr. hab. Jarosława Wąsowicza, który jest biografem abpa Antoniego Baraniaka i jest chętny do odwiedzin Śremu, w celu odbycia spotkania autorskiego. Muszę przyznać, że w tym roku nie było żadnych prowokacji ani utrudnień. Jeszcze nigdy nie było tak spokojnie. Pojawiały się naprawdę flagi różnych krajów jak Węgry, Hiszpania, ale także różnorakie włoskie, w tym wenecka. Czułem wspólnotę, której tak bardzo brakuje na co dzień. Po dotarciu na błonie Stadionu Narodowego spotkałem niespodziewanie znajomą historyczkę z Instytutu Pamięci Narodowej. Powiedziała, że cieszy się, bo nie straci pracy przez udział w krytykowanym przez media marszu, ale nie wie jak będzie w przyszłości. Twierdziła, iż podczas tego wydarzenia aż serce rośnie, patrząc na zaangażowanie tak wielu osób.

Dość niespodziewaną rozmowę odbyłem z księdzem katolickim, który prezentował poglądy zbliżone do przedwojennych kapłanów, tak dalece oddalone od współczesnego modernizmu:
Przede wszystkim chodzi o oddanie hołdu, tym wszystkim, którzy przyczynili się do odzyskania niepodległości w 1918 roku. To dla nich tutaj jestem, ale również, by wyrazić solidarność z tymi hasłami, które są tu propagowane, promowane. Zwłaszcza te hasła wybierane na te główne, jak w tym roku „Jeszcze Polska nie zginęła”. Myślę, że warto i ważnym jest dać świadectwo, że jesteśmy patriotami i chcemy chronić Polskę przed różnymi zagrożeniami, jak islamizacja, ukrainizacja Polski czy ideologia gender.
– zdecydowanie powiedział kapłan.

O 18 skończyły się przemówienia, podczas których głos otrzymali wyjątkowi goście z Węgier, którzy opowiedzieli o problemie migracji z krajów Trzeciego Świata do ich kraju. Starszy z nich znał język polski i tłumaczył z węgierskiego słowa kolegi. Marsz zgromadził tysiące ludzi i muszę przyznać, że był udany, gdyż pogoda nie odstraszała, nie wydarzyły się żadne incydenty i organizacja była bez zarzutów.

W niedzielę ponownie odwiedziłem Dom Dziennikarza, by wysłuchać różnych dyskusji na temat m.in. Unii Europejskiej, kryzysu migracyjnego czy żołnierzy wyklętych. Na Forum Niepodległości spotkałem red. Rafała Ziemkiewicza, chyba najbardziej poczytnego publicysty z „prawej strony”. Był tam jednym z prelegentów, a podczas marszu przemawiał na błoniach Stadionu Narodowego. Uznałem, że ciekawym będzie usłyszeć jego motywację uczestnictwa w wydarzeniu określanym „faszystowskim”:
Wie Pan, ja mam takie tendencje do „donkiszoterii”, ponieważ ja zawsze lubiłem być w miejscu odrzucanym przez salony, zawsze lubiłem przeciwstawiać się mędrkom, jak ci, co z polskich narodowców chcą robić faszystów i nie wiadomo jakich potworów. Zawsze odrzucało mnie od przemądrzałych tzw. elit snobistycznych, więc dla mnie jest to dość oczywiste miejsce. Kiedy przed wielu laty pojawili się u mnie ówcześni działacze Młodzieży Wszechpolskiej, z prośbą, żeby włączyć się do Komitetu Honorowego Marszu Niepodległości, to ja nie miałem ani jednej chwili wątpliwości, że warto. Z każdym rokiem coraz bardziej uważam, że warto.
– skomentował red. Rafał Ziemkiewicz.

Ponadto odbyłem dłuższą rozmowę z publicystą red. Stanisławem Michalkiewiczem, który dzień 11 listopada podsumował:
„Narobiło się tych marszów. Im mniej mamy niepodległości, tym huczniej ją obchodzimy”.
Z tą pesymistyczną refleksją pozostawiam czytelników. ..



















































Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.