|

Dlaczego śremianie musieli zginąć 20 października 1939 r. na rynku?

Img 9339 2
Egzekucja ra rynku (fot. Dzieje Śremu)

To pytanie jest kluczowe w rozmyślaniach nad egzekucją z 20 października 1939 roku, którą wykonali kaci z niemieckiego Einsatzkommando. Nie poznając założeń polityki narodowych socjalistów i życiorysów naszych bohaterów, nie zrozumiemy za co umierali oraz w imię czego ich zamordowano.

Sidła ideologii

Chery2
Reklama VW Berdychowski

W założeniach ideologicznych narodowego socjalizmu było tępienie niepełnowartościowych ras, a tym bardziej inteligencji, elit narodów, których uważali za podludzi. Jednak nie mieli w zamyśle tylko fizycznego zniszczenia zdolnych jednostek, ale zarazem stłumienie jakichkolwiek nadziei na odzyskanie wolności. Tym zamysłem tkwiącym głębiej było zniszczenie wiary, tożsamości, godności m.in. Polaków. Potwierdzeniem tego postulatu była z pewnością Operacja Tannenberg zarządzona za pomocą tajnej dyrektywy z dnia 29 września przez „władcę Kraju Warty” Arthura Greisera. Z zamiłowaniem patrzył na inwazję polskich terenów przez Eisatzgruppen, które formalnie miały zwalczać dywersję na froncie, a tak naprawdę były wyszkolonymi jednostkami eksterminującymi polską inteligencję, a w późniejszym etapie wojny, na froncie wschodnim – Żydów. Jak sam mówił namiestnik Kraju Warty: 

„Nie po to mnie tu przysłał Führer, abym teraz głaskał w jedwabnych rękawiczkach kilku niemieckich proboszczów, którzy tu wytrzymali próbę, lecz abym wytępił naród polski, po to, by dzięki temu mógł żyć naród niemiecki.”

Celem operacji „Tannenberg” było „polityczne oczyszczenie gruntu” – eksterminacja polskiej warstwy przywódczej i inteligencji. Aresztowano polskich działaczy politycznych, uczestników Powstania Wielkopolskiego, urzędników, ziemian, nauczycieli oraz znanych działaczy społecznych, w szczególności polityków Stronnictwa Narodowego, którzy m.in. zostali wpisani do tzw. Sonderfahndungsbuch Polen (pol. Specjalnej księgi Polaków ściganych listem gończym).

2b53fb0e 7fa1 4c78 b3b3 5df688e52106

I tak do Akcji Tannenberg przeznaczono Einsatzgruppe VI pod dowództwem SS-Oberführera Ericha Naumanna. Dowodzona przez niego EG VI liczyła 300-400 funkcjonariuszy, pochodzących w przeważającej części z zachodnich regionów Niemiec. W skład grupy operacyjnej wchodziły dwa Einsatzkommanda: 14. pod dowództwem SS-Sturmbannführera Gerharda Flescha i 15. dowodzone przez SS-Sturmbannführera Franza Sommera. W Śremie, co nie było wyjątkiem, pomoc w wyłapywaniu potencjalnych straceńców, nieśli albo niemieccy sąsiedzi, albo folksdojcze jak Oskar Hartmann – kierownik cegielni. 

Ofiary

Jednak kim byli ci biedni ludzie? To byli po prostu polscy bohaterowie, liderzy, osoby niebezpiecznie dla III Rzeszy, które mogły organizować podziemie, ruch oporu przeciwko niemieckim najeźdźcom. Pochylmy się nad tymi postaciami i zrozumiemy dlaczego akurat oni trafili na rozstrzelanie. 

Ofiary niemieckiego rasizmu w stopniu ekstremalnym można podzielić na kilka kategorii i tak też robili Niemcy kwalifikując wcześniej wskazanych przez V kolumnę Polaków. Sporą grupę tworzyli działacze polityczni dwudziestolecia międzywojennego w Śremie. Najbardziej znanym z nich był Seweryn Matuszewski – dr medycyny, działacz niepodległościowy, lider tajnej organizacji narodowej „Straż” przed I wojną światową, okręgowego koła TG „Sokół”, członek Rady Miejskiej przed wojną i po wojnie, kandydat do Landtagu, jeden z liderów powstańców wielkopolskich ze Śrem, przewodniczący rady Miejskiej kilku kadencji, członek Rady Powiatu w Śremie i Sejmiku Wojewódzkiego w Poznaniu, w składzie władz NPR- Prawica i Towarzystwa Robotników Chrześcijańskich – był reprezentantem nurtu narodowo-chadeckiego. Kolejni pochodzący z tego kręgu politycznego to Jan Barełkowski – kupiec m.in. producent wódek i likierów, członek Tajnej Organizacji Wojskowej, przygotowywał konspirację w Śremie, związany politycznie z obozem narodowym oraz Franciszek Malinowski – przemysłowiec, społecznik, polityk samorządowy, zarządzał rodzinną fabryka maszyn rolniczych i odlewnię żelaza, powstaniec wielkopolski, jeden z liderów Obozu Narodowego w Śremie, wieloletni radny miejski, członek Magistratu, radny sejmiku Powiatu w Śremie, członek wielu organizacji i stowarzyszeń – m.in. Bractwo Kurkowe, TG „Sokół”, Poznańska Izba Przemysłowo-Handlowa. 

Oczywiście nie brakowało przedstawicieli obozu rządzącego, czyli sanacji. Do tego środowiska należeli Antoni Muślewski – przemysłowiec, właściciel młyna – jednego z największych w regionie, wyróżniany nagrodami, powstaniec wielkopolski, radny miejski, członek TTZ, członek TG „Sokół”, Bractwa Kurkowego, lider sanacyjnego BBWR w Śremie i ich kandydat do sejmu, następnie w OZN oraz Marian Ernst – lider młodzieży sanacyjnej, szef Legionu Młodych w Śremie, harcerz, kupiec, komornik, pracownik Magistratu. Ponadto został zamordowany działacz ludowy Wojciech Pawłowski – rolnik z Olszy, sołtys wsi, powstaniec wielkopolski.

Oprócz niego zginęło przez rozstrzelanie kilku mężczyzn, który kierowali administracją wsi gminy Śrem. W tym gronie znaleźli się Władysław Nowak – rolnik, wójt na obwód gminy wiejskiej Śrem, czł. Koła Związku Oficerów Rezerwy; Ignacy Król – rolnik i sołtys wsi Ostrowo; Leon Laudowicz – agronom, urzędnik gospodarczy, powstaniec wielkopolski, udziałowiec Towarzystwa Akcyjnego „Spójnia”, wójt obwodu Śrem, prezes Towarzystw: Urzędników Gospodarczych i Opieki nad Zwierzętami; Zygmunt Grąbczewski – ziemianin z Gaju.

Wiadomym jest, iż w procesie wychowania i edukacji dzieci oraz młodzieży znaczącą rolę od po I wojnie światowej przejmują nauczyciele, więc Niemcy nie oszczędzili także przedstawicieli oświaty. Zginął na rynku Stanisław Czorek – nauczyciel, muzyk, czł. Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej i ZNP oraz Walenty Scheller – urzędnik w Starostwie Powiatowym w Śremie jako zastępca inspektora szkolnego. Do tego grona należy, ale zarazem reprezentuje stan duchowny ks. Antoni Rzadki – kapłan Kościoła Katolickiego, prefekt Gimnazjum w Śremie, uczestnik I wojny światowej,  w 1919 wstąpił do „Błękitnej Armii” stworzonej przez R. Dmowskiego, pod dowództwem gen. Hallera, uczestnik ofensywy kijowskiej, wojny polsko-bolszewickiej, służył w Podzamczu, Wronkach, Rogoźnie, w 1935 roku trafił do Śremu jako prefekt gimnazjum oraz kierownik Konwiktu Arcybiskupiego, moderator Sodalicji Mariańskiej, kapelan Hufca Męskiego ZHP.

Śmierci nie uniknęli przedstawiciele klasy robotniczej, której manifestacyjnie interesów bronili członkowie Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników. Życie za Polskę oddał Józef Adamski  – stolarz w tartaku, członek Stowarzyszenia Robotników Katolickich.

Wśród likwidowanej inteligencji nie mogła zabraknąć prawników różnych zawodów. Niemcy zabili Witolda Staniewskiego – prawnika, sędziego w Sądzie Powiatowym w Śremie; Hieronima Dąbrowskiego – sekretarza adwokackiego, powstańca wielkopolskiego, nieoficjalnego burmistrza Śremu z początku okupacji oraz Sylwester Janusz  prawnik, notariusz, prokurator, sędzia, absolwent berlińskiego uniwersytetu, pracował m.in. w Stargardzie Gdańskim, Środzie Wlkp. czy Śremie. Także w tym gronie znaleźli się inni pracownicy władz samorządowych jak Leon Meller  – inspektor samorządowy ze Śremu oraz Edward Kaczmarek – technik budowlany, kreślarz, pracownik działu robót komunalnych Zarządu Miasta Śrem.

Zauważalnym jest, że mimo różnych profesji wielu z ofiar zamordowanych przez Eissengruppen 20 października 1939 roku było powstańcami wielkopolskimi, czyli zrywu niepodległościowego, który odebrał Niemcom Wielkopolskę, czego nigdy nie zapomnieli Wielkopolanom, pałali do nich szczerą nienawiścią i chcieli się zemścić.

Trzeba zaznaczyć, iż znaczna część zbrodni niemieckich z przełomu września i października 1939 roku w Wielkopolsce rozegrała się w dawnym powiecie śremskim (Oprócz Śremu – Zbrudzewo, Mosina, Książ Wielkopolski, Kórnik) i tam ginęły także wybitne postaci życia politycznego, społecznego czy gospodarczego jak Teofil Wolniewicz – burmistrz Kórnika, Ksawery Lehmann – lider Stronnictwa Narodowego w Kórniku, Tomasz Paul – powstaniec wielkopolski z Dolska i wiele, wiele innych.

Egzekucja

Wybrane wcześniej ofiary zapraszano na rozmowy, a te kończyły się brutalnymi przesłuchiwaniami i aresztowaniami. Wolności już nigdy nie odzyskali, a żywot swój zakończyli 20 października na śremskim rynku. Wczesnym rankiem wybudowano kulochwyt i na godzinę 9.00 Niemcy zwołali mężczyzn w przedziale wiekowym 16-60 lat. Z plutonem egzekucyjnym złożonym z Schutzpolizei przyjechał specjalny autobus. W międzyczasie w ratuszu obradował sąd doraźny w składzie trzech osób, pod przewodnictwem SS-Sturmbannfuhrera Flescha. Aresztowanych podzielono na pięcioosobowe grupy. Oczywiście wyrok był odgórny, bez możliwości obrony, odwołania i apelacji, co wiązało się z postulatem Adolfa Hitlera, tj. wyprowadzeniem zasad prawa rzymskiego z Niemiec. Na dworze stały trzy wozy gotowe do wywożenia ciał i ludzie z łopatami.

Natomiast Eissengruppen przeprowadzało ćwiczenia prowadzące do sprawniejszej akcji mordu. Także na cmentarzu przy kościele farnym NMP Wnioebowziętej został wykopany dół dla ofiar. Nasi bohaterowie po odczytaniach wyroków wyszli na rynek i wtedy jeden z nich – prawdopodobnie Stanisław Czorek – powiedział do zebranych: 

„Żegnajcie, idziemy na śmierć”.

Chwilę przed egzekucją prawdopodobnie przedwojenny działacz sanacyjny Marian Ernst krzyknął: 

„Niech żyje Polska!”

Karę śmierci wykonano poprzez rozstrzelanie. Po salwie z karabinów dobijano dla pewności. Skazańców podzielono na dwie tury, co zapewne było dla tych czekających traumatycznym przeżyciem przed śmiercią. Potwierdza to, iż jeden z niemieckich żandarmów zemdlał.

Smutek i nadzieja

Niemcy wykonali wiele zdjęć, dzięki czemu posiadamy szczegółowe dowody zbrodni i możliwość obcowania z żywą historią. W ciągu całego roku 1939 niemieccy okupanci zamordowali w okupowanej Polsce około 55 000 obywateli, w tym przeważnie członków organizacji takich jak Powstańcy Wielkopolski, Powstańcy Śląscy, członków Polskiego Związku Zachodniego, nauczycieli, duchowieństwo, urzędników, właścicieli ziemskich i chłopów. Żaden z niemieckich sędziów nigdy nie został ukarany. Ci, którzy przeżyli wojnę spokojnie dożyli sędziwych lat. To tylko pokazuje „skuteczność” denazyfikacji i fiaska pokazowej „Norymbergi”.

Jednak w tym wszystkim można znaleźć nadzieję i wiarę, że ta tragiczna historia naszego narodu nie poszła na marne, a była dla nas nauką na przyszłość. Chciałbym to zaznaczyć cytatem z kazania ks. prałat Marian Brucki 20 października 2024 roku:

„Ta ofiara naszych braci i ta mogiła rozstrzelanych jest wezwaniem byśmy żyli w prawdzie – byśmy żyli w bratniej miłości, byśmy żyli w jedności i jednoczyli się w obronie tego co wielkie i święte, by zło dobrem zwyciężać. By nie kupczyć Polską, by Ojczyznę dźwigać ku lepszej przyszłości. Jak ciągle aktualne są słowa Kardynała Stefana Wyszyńskiego: „Polskę taką jaka jest, mamy szanować, choćby była chora i pomarszczona, stara i brzydka, to jest  jednak nasza matka, nie można jej nienawidzić i obmawiać”. Szanujmy więc naszą Ojczyznę, pracujmy dla niej, dobrze o niej mówmy. Bo brak tych cech stanowi poważny grzech zaniedbania.”

Obserwuj nas w Google News

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *