Brutalna awantura o kukurydzę: rolnicy poszli na pięści
To miało być rutynowe zakończenie prac polowych, jednak w nocyrzecz z czwartku na piątek (11/12 września) spokój wielkopolskiej wsi został brutalnie zakłócony.
Na terenie powiatu gostyńskiego doszło do bójki, która równie dobrze mogłaby być scenariuszem do filmu akcji klasy B, gdyby nie fakt, że w rolach głównych wystąpili rolnicy, a główną nagrodą była… kukurydza. Sytuacja eskalowała do tego stopnia, że w sprawę musieli interweniować policjanci, którzy zatrzymali sześć osób. Z relacji podkomisarz Moniki Curyk, rzeczniczki prasowej KPP w Gostyniu, wynika, że początkowo była to jedynie sprzeczka, która szybko przekształciła się w rękoczyny.
Sponsorem głównym działu NA SYGNALE jest KT-24:
– Doszło najpierw do awantury, a następnie do bójki. W jej wyniku dwie osoby odniosły obrażenia, które nie zagrażają ich życiu ani zdrowiu – informuje podkom. Monika Curyk, oficer prasowy KPP w Gostyniu, w wypowiedzi dla serwisu gostyn24.pl
Sielankowy krajobraz pól uprawnych stał się areną walki dwóch grup mężczyzn. Z jednej strony byli to pracownicy świadczący usługi koszenia i wywozu plonów, a z drugiej – przedstawiciele zleceniodawcy. Kością niezgody okazała się część skoszonej kukurydzy z obszaru około 130 hektarów. Wydawać by się mogło, że w erze zaawansowanych technologii i nowoczesnych maszyn rolniczych, spór o plony będzie rozwiązywany przy biurku, z kalkulatorem w ręku. Nic bardziej mylnego.
Reklama
Zamiast rozmów, w ruch poszły pięści i kopniaki, a rolniczy zapał okazał się tak duży, że mężczyźni rzucali w siebie różnymi przedmiotami. To już nie była prosta bójka, to była prawdziwa bitwa o kukurydzę! Dwie osoby odniosły obrażenia, na szczęście nie zagrażające ich życiu. Nie wiadomo, czy poszkodowani byli ofiarami celnych ciosów, czy też zostali uderzeni rzucanymi przedmiotami, ale jedno jest pewne – starcie było zacięte.
Reklama
W odpowiedzi na doniesienia o bójce, gostyńscy policjanci zatrzymali sześciu mężczyzn w wieku od 19 do 48 lat. Wśród zatrzymanych znaleźli się mieszkańcy powiatów gostyńskiego i śremskiego. Pięciu z nich usłyszało zarzuty udziału w bójce, natomiast jeden dodatkowo odpowie za uszkodzenie mienia. To właśnie ten element dodaje sprawie jeszcze bardziej kuriozalnego charakteru. Poza „kukurydzianą batalią” doszło do zniszczeń, których szczegóły są wciąż ustalane przez śledczych. Można sobie jedynie wyobrazić, jakie przedmioty mogły posłużyć do zadania obrażeń i zniszczeń – może to były widły, może grabie, a może po prostu kamienie z pola?
Wszyscy uczestnicy tego żniwnego „rozstania” zostali zwolnieni z aresztu do domu. Prokurator zastosował wobec nich środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego. Natomiast mężczyzna, któremu zarzucono uszkodzenie mienia, nie został objęty żadnymi środkami wolnościowymi.
Ta historia pokazuje, że nawet w czasach, gdy wydawałoby się, że wszystko można rozwiązać za pomocą umów i paragrafów, wciąż istnieją spory, które kończą się na polu, a w tym konkretnym przypadku – na polu kukurydzy. To swoisty powrót do czasów, gdy siła argumentów mierzona była w niutonach, a nie w pieniądzach. Ostatecznie, kukurydza została skoszona, ale koszty tej awantury mogą być dla rolników znacznie wyższe niż cena plonów.




Autor chyba chciałby pisać scenariusze do filmów klasy B, a musi pisać newsy o kukurydzy.