Wyjazdowy punkt Kłosa na inaugurację wiosny w V lidze

Od wyjazdowego remisu rundę rewanżową rozpoczęli piłkarze Kłosa Zaniemyśl. Podopieczni Tomasza Gendery wywalczyli punkt w starciu z Polonusem Kazimierz Biskupi.
Po tym jak trener Patryk Halaburda otrzymał propozycję pracy w czwartoligowej Nielbie Wągrowiec misję ratowania Kłosa przed spadkiem z V ligi powierzono Tomaszowi Genderze, który wcześniej przez kilka dobrych sezonów z powodzeniem pracował w Avii Kamionki.
Runda jesienna nie była udana dla Kłosa, który zdobył zaledwie 12 punktów i jasne stało sie, że wiosną zespół czeka walka o utrzymanie. Pierwszym rywalem był Polonus Kazimierz Biskupi, który jest w identycznej sytuacji jak drużyna z Zaniemyśla. Także okupuje dolne rejony tabeli, także zgromadził w pierwszej rundzie 12 punktów i także chce uniknąć spadku. Stawką niedzielnego meczu było więc przysłowiowych sześć punktów.
Reklama

W Kłosie zimą doszło do sporych zmian kadrowych. Do drużyny dołączyło wielu nowych zawodników, a kadra liczy 28 osób. W pierwszym meczu z powodu kontuzji nie mogli zagrać Słabikowski, Janoś, Typański, Banaszak i Pośledni, a za kartki pauzował Sójka. Mimo to do Kazimierza Biskupiego pojechało 18 zawodników.
– Mamy swoje problemy kadrowe związane głównie z kontuzjami i pewnie gdyby nie one, to ten wyjściowy skład wyglądałby inaczej, ale trzeba sobie z tym radzić – powiedział trener Tomasz Gendera.
Kłos dobrze rozpoczął i mógł objąć prowadzenie, ale świetnej okazji nie wykorzystał Mateusz Rosiak. Niewykorzystane sytuację lubią się mścić i tak się stało w 17. minucie, kiedy stracił gola. Błąd przytrafił się Adrianowi Błaszakowi, który za lekko zagrywał piłkę w kierunku bramkarza. Tą przejął napastnik i wykorzystał okazję. Mimo to na przerwę z jednobramkową zaliczką schodzili zaniemyślanie. Wszystko to za sprawą dwóch trafień Wiktora Pohla, który najpierw przymierzył z rzutu wolnego, a potem trafił na 2:1. Niestety, zaraz po przerwie gospodarze zdołali doprowadzić do remisu i do końcowego gwizdka żadna z drużyn nie potrafiła już przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. Padł remis 2:2.
– Osobiście czuję niedosyt, bo chcieliśmy ten mecz wygrać, ale z drugiej strony trzeba ten punkt szanować – powiedział trener Tomasz Gendera. – Jesienią Kłos co prawda wygrał „u siebie” 5:1, ale na wyjazdach z Polonusem zawsze przegrywał, więc jest jakiś plus. Inna sprawa, że rywale podobnie jak my grają o być, albo nie być w V lidze i trzeba się liczyć z tym, że pojedynki z drużynami, które walczą o utrzymanie będą dużo trudniejsze od tych z zespołami, które są w środku stawki i grają już teoretycznie o nic. Dla nas każdy mecz jest jak o życie. Dopisujemy punkt i walczymy dalej – dodał.
Teraz zespół Kłosa czeka wyjazdowy mecz z ostatnim w tabeli GKS Dopiewo, który za zaledwie 6 punktów na koncie i nikłe szanse na utrzymanie.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.