||

Trzy punkty zostały w Piaskach, Warta przegrywa na inaugurację wiosny z Koroną

14
Warta przegrała w Piaskach z Koroną 2:3 - fot. M.Fujak

Inauguracja wiosny nie poszła po myśli piłkarzy i kibiców Warty. Mimo wzmocnień i prowadzenia 1:0 śremski zespół przegrał w Piaskach z Koroną 2:3.

Już pierwsza połowa sobotniego spotkania przyniosła sporo emocji. Zaraz na początku jedni obili słupek, a drudzy poprzeczkę. Gra toczyła się w środkowej części boiska, a oba zespoły szukały swoich szans po przejęciu piłki i szybkich wypadach. Groźna była Korona. Dwukrotnie obrońcy wybijali piłkę z linii bramkowej. W 30. minucie nastąpił jednak wybuch radości w szeregach Warty. Strzałem pod poprzeczkę prowadzenie gościom zapewnił Wojciech Klimko. Po chwili bliski podwyższenia był Miłosz Przybecki. Po dośrodkowaniu Adriana Chopci strzelił jednak zbyt lekko głową i bramkarz w ostatniej chwili zdążył złapać piłkę. W 37. minucie miejscowi zdołali jednak wyrównać. W z pozoru niegroźnej sytuacji, bo po wyrzucie piłki z autu, na strzał z 20 metrów zdecydował się niepilnowany na przedpolu Kacper Sworacki i piłka tuż przy słupku wpadła do siatki. Do przerwy 1:1.

W drugiej połowie lepsi byli już gospodarze. W 55. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i zgraniu piłki w pole karne głową trafił Oskar Kordus. Niestety, chwilę potem było już 3:1. Oleksi Movchan za krótko wypiąstkował dośrodkowaną piłkę wprost pod nogi Jakuba Reraka, a ten skorzystał z prezentu. Warta po zmianie stron nie miała żadnych atrybutów i wydawało się, że krzywdy Koronie już nie zrobi. Tymczasem mimo iż oddała jeden strzał (Klimko obok słupka) to zdołał wrócić do gry. W 89. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, w zamieszaniu w polu karnym, piłkę do bramki skierował Adrian Chopcia. Sędzia doliczył cztery minuty i śremianie próbowali jeszcze ratować remis. Groźny strzał tuż obok słupka oddał Szymon Rożek, ale wynik nie uległ zmianie.

E69cc50f 5273 4eef A8c5 4668aad71c6d
Reklama VW Berdychowski

Na inaugurację wiosny w IV lidze Korona zasłużenie pokonała Wartę. Widać było, że gospodarze to zgrany, świetnie rozumiejący się monolit, który obyty jest już na czwartoligowych boiskach. Z kolei śremski zespół, po gruntownym przemeblowaniu składu, potrzebuje czasu. Z pewnością potencjał jest większy niż jesienią i trzeba mieć nadzieję, że z tygodnia na tydzień, z treningu na trening, z meczu na mecz „maszyna” wejdzie na coraz większe obroty i zacznie zdobywać potrzebne do utrzymania się w IV lidze punkty.

Obserwuj nas w Google News

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *