Grzegorz Wiśniewski, nowy burmistrz Śremu, o planach rozwoju gminy

Michał Czubak, o wyborach, przyszłej radzie miejskiej oraz bliższych i dalszych planach na rozwój gminy Śrem, rozmawia z Grzegorzem Wiśniewskim, burmistrzem-elektem.

Reklama

Michał Czubak: Nieoficjalnie było wiadomo już wcześniej, ale jakie było Pana pierwsze odczucie po oficjalnym ogłoszeniu wyników II tury wyborów na burmistrza Śremu?

Grzegorz Wiśniewski: – Uczucia, jakie towarzyszą w takiej chwili, są niesamowite i jednocześnie bardzo trudne do opisania. Po pierwsze uruchamiają ogromną wdzięczność za sympatię i zaufanie, które zdobyłem od 7759 mieszkańców. Osobiście przyjmuję wygraną w wyborach jako wielkie zobowiązanie wobec wszystkich mieszkańców, o którym będę pamiętał w codziennej sumiennej i wytężone pracy dla gminy i jej mieszkańców.

Czy był Pan zaskoczony skalą hejtu i obrażania w Internecie Pańskiej osoby przez zwolenników kontrkandydata w wyborach, szczególnie na finiszu kampanii przed II turą wyborów?

– Czasy, w których żyjemy, na każdym kroku demonstrują wolność. Świętujemy ją i strzeżemy, bo pamiętamy ustrój, który ograniczał swobody obywateli i nigdy nie chcemy do tego wracać. Często zadaję sobie pytanie, czy potrafimy mądrze korzystać z tej wolności? Wolność słowa rozumiana jako niepohamowany język nienawiści, doszczętnie i nieodwracalnie niszczy ludzką dobrą naturę. Doświadczyłem wrogości, gróźb, wyzwisk i obelg, tylko dlatego, że byłem kontrkandydatem burmistrza. Przed nami poważne i odpowiedzialne zadanie, zahamowania tego globalnego trendu hejtu. Przyjmę każdą krytykę, która jest wypowiedziana w sposób cywilizowany i szanujący drugiego człowieka.

Jak się Pan poczuł, gdy zobaczył Pan rolkę, w której Pana kontrkandydat Adam Lewandowski sugerował, że to Pan i Pana komitet stoicie za negatywną kampanią z wizerunkiem znanego biznesmena?

– To oczywiste szkalowanie mnie i mojego komitetu wyborczego było taktyką obraną przez mojego kontrkandydata. Być może kontrkandydatowi zabrakło odwagi, żeby skierować swoje wystąpienie bezpośrednio do biznesmena, który swoim działaniem chciał z pewnością zwrócić uwagę mieszkańców na swój biznesowy problem. Działanie dewelopera podczas wyborów uznałem również za szkodę dla mnie i mojego komitetu.

Jeden z prezesów gminnej spółki aktywnie zaangażował się w kampanię wyborczą Pańskiego kontrkandydata. Takich spółek mamy w gminie cztery, ale tylko jeden prezes zaangażował się bardzo mocno w kampanię wyborczą, agitując na rzecz Pana kontrkandydata. Wydawać by się mogło, że takie zachowanie nie przystoi prezesowi spółki podległej burmistrzowi Śremu. Czy rozważa Pan współpracę z tym prezesem?

– Kierownicy gminnych jednostek organizacyjnych mają za zadanie swoją pracą udowadniać, że są kompetentni bez względu na koniunkturę władz samorządowych. Ich silne specjalistyczne kompetencje, autonomia, sprawność i fachowość, wówczas nie będzie budzić żadnej wątpliwości dla zwierzchnika. Poza wolnością, rozumienie lojalności również wymaga dosadnego, nowego zdefiniowania. Chciałbym, aby menadżerowie ze wszystkich sfer publicznych spraw stronili od wywierania wpływu na opinię publiczną, na takich będę stawiał.

Jak Pan ocenia skład nowo wybranej rady miejskiej, z którą Pan jako burmistrz po zaprzysiężeniu będzie współpracował?

– Komitet Wyborczy Wyborców Grzegorza Wiśniewskiego wprowadził do rady największą liczbę nowych osób, w tym, najwięcej kobiet. To swoisty przełom, którego skutkiem musi być od dawna oczekiwany dialog społeczny, uwzględniający sprawy wszystkich mieszkańców. Od pierwszej sesji nowo wybranej Rady Miejskiej w Śremie udowodnimy nowy sposób zarządzania, oparty o współdecydowanie i uznanie roli mandatów radnych reprezentujących inne komitety wyborcze, a więc innych wyborców.

Całą rozmowę z Grzegorzem Wiśniewskim przeczytasz już teraz w najnowszym wydaniu Tygodnia Ziemi Śremskiej dostępnym w salonikach prasowych oraz w naszym e-sklepie.