Wielkanoc. Dlaczego tak wyjątkowa?
W dniach 28-31 marca w Kościele Katolickim obchodzone jest Triduum Paschalne, które wspomina mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa – Boga i człowieka. Są to najważniejsze święta dla chrześcijan, gdyż na pokonaniu śmierci przez Zbawiciela opiera się cała wiara.
Triduum paschalne
Reklama
W czasie Triduum Paschalnego chrześcijanie wspominają mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa. Wielki Piątek to dzień męki – drogi krzyżowej, która kończy się na Golgocie ukrzyżowaniem, agonią i śmiercią Chrystusa w niewysłowionych męczarniach. To czas, w którym w Kościele rzymskokatolickim nie odbywa się żadna msza św. Wielka Sobota to dzień śmierci – smutku, żałoby i czuwania przy grobie Jezusa, który zstępuje do otchłani. To drugi dzień w roku, w którym nie odprawia się mszy, a także w odróżnieniu od Wielkiego Piątku, nie udziela się komunii. Niedziela Wielkanocna to dzień zmartwychwstania – wskrzeszenia Chrystusa z martwych, czyli świętowania najważniejszego wydarzenia w historii. Liturgia paschalna może rozpocząć się już w sobotę po zapadnięciu mroku i trwa wtedy zazwyczaj kilka godzin, a niekiedy nawet do samego rana lub w niedzielny poranek, jako msza rezurekcyjna.
Wreszcie po czasie trwogi i smutku przychodzi radość z powodu triumfu Chrystusa nad śmiercią. Jezus, gdy powstał z grobu, miał ciało, które teologia nazywa uwielbionym, przemienionym bądź przebóstwionym. Nie podlegało ono prawom materii, np. pozwalało Chrystusowi wchodzić do pomieszczeń mimo zamkniętych drzwi. Z jednej strony w jego organizmie istniała pewna identyczność i kontynuacja, z drugiej zaś radykalna przemiana. Podobnej metamorfozy doświadczą ci, którzy w przyszłości zmartwychwstaną. Ich ziemskie ciała, zmysłowe, poniżone i śmiertelne zamienią się w ciała niebieskie, duchowe, chwalebne i nieśmiertelne, o czym pisał św. Paweł. Podczas swej ziemskiej wędrówki Jezus raz dał się poznać swoim uczniom w takiej właśnie postaci. Było to na górze Tabor, gdy przemienił się w obecności Piotra, Jakuba i Jana: „Twarz jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło”, jak pisał św. Mateusz. Jak naucza Kościół, celem życia człowieka, wręcz jego przeznaczeniem gatunkowym, jest osiągniecie takiego właśnie stanu po śmierci.
Konflikt zmartwychwstanie – badania historyczne
Uznanie Zmartwychwstania za fakt jest jedynym wyjaśnieniem tego, co stało się ponad dwa tysiące lat temu. Wielu czytelników zapewne będzie zdziwionych. Jak to jedynym? Przecież w ciągu wieków pojawiło się wiele prób tłumaczeń. Przecież od najwcześniejszych czasów krytycy chrześcijaństwa wskazywali albo na niespójności, sprzeczności relacji ewangelicznych.
Od czasów Reformacji, badania biblijne nie były po prostu formą zdobywania wiedzy o Słowie Bożym, ale służyły celom politycznym. Od wieku XVIlI zakładane przez państwo i nadzorowane przez nie fakultety teologiczne miały na celu wychowanie takich absolwentów, którzy będą umieli stępić ostrze powstania chrześcijańskiego. Oświecona władza chciała mieć pełną kontrolę nad Słowem Bożym. Najpierw procesowi temu uległy uczelnie protestanckie, następnie, po przełomie, jakim były lata 60. i Sobór Watykański II, szkoły oraz uniwersytety katolickie. Ta sama krytyczno-historyczna metoda racjonalistów wszędzie przynosi takie same niszczące skutki.
Nawet jeśli istnieją pewne ograniczenia dla badań historycznych, szczególnie kiedy zajmują się one dziejami starożytnymi, to zbiór danych historycznych pokazuje, iż coś takiego jak Zmartwychwstanie Jezusa nie tylko jest możliwe, ale rzeczywiście wysoce prawdopodobne. Przekazy ewangeliczne kończą się opisami wielu spotkań naocznych świadków z Jezusem, który powstał z martwych. W rezultacie tych spotkań ich życie ulega całkowitej zmianie. Jest to szczególnie widoczne po tym, gdy uczniowie otrzymują Ducha Świętego w Dniu Pięćdziesiątnicy, ich życie ulega nieodwracalnej przemianie. Z przerażonych uczniów przebywających w ukryciu zmienili się w śmiałych apostołów głoszących Zmartwychwstanie Jezusa i obfite łaski dostępne dla tych, którzy pójdą za Nim.
Czy zmartwychwstanie można było zmyślić?
Od samego początku, od chwili, kiedy żydowskie władze rozpuściły pogłoskę, zgodnie z którą uczniowie wykradli z grobu ciało nauczyciela, cały legion mniej i bardziej subtelnych badaczy Pisma próbował wytłumaczyć pochodzenie wiary w Zmartwychwstanie, odwołując się wyłącznie do przyczyn naturalnych. Co do jednego bowiem wątpliwości nie było: chrześcijaństwo bez zmartwychwstania nie istnieje. Jasno to napisał sam apostoł Paweł i od tego momentu nikt niczego nowego nie dodał:
„A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara”
Nie ma w przeszłości żadnego budulca, który mógłby posłużyć ludziom, czy to uczniom Jezusa, czy towarzyszącym Mu kobietom, czy wreszcie sympatykom do wzniesienia gmachu wiary w Zmartwychwstanie. Nikt z nich nie mógł tego wymyślić. Przecież gdyby komuś nawet zaświtała w głowie podobna idea, gdyby ktoś sam z siebie wpadł na taki pomysł i podzielił się nim z innymi, zostałby uznany za szaleńca. Tak, przed rokiem 30, przed tym brzaskiem niedzieli kwietniowej roku 30. po Chrystusie, gdy prefektem Judei był Poncjusz Piłat, arcykapłanem Kajfasz, tetrarchą Galilei Herod Antypas, a w Rzymie sprawował rządy cesarz Tyberiusz, nikt nigdy nie słyszał wieści o tym, że jakikolwiek człowiek, a tym bardziej skazaniec zmarły na krzyżu, stracony na mocy prawomocnego wyroku, wyklęty przez swój lud za bluźnierstwo, miał wyjść z grobu w swoim własnym ciele, dodatkowo przemienionym. To się nie mieściło w głowie. To musiało, gdy pierwszy raz o tym usłyszano, budzić powątpiewanie i lekceważenie. Pisał Tacyt, że to z Judei przybywa do Rzymu wszelki zabobon – i tak musiała w oczach Rzymian wyglądać opowieść o Chrystusie. Uświadommy sobie, żeby taka wiara została przyjęta, była głoszona, i dla niej ponoszono śmierć, musiała być oparta na bardzo mocnych, niezbitych dowodach.
Często niedostrzeganym, ale przecież historycznie kluczowym faktem jest zmiana zachowania uczniów Chrystusa. Tym, co potwierdza cud Zmartwychwstania, jest samo powstanie Kościoła. W jaki sposób z grona strachliwych, tchórzliwych i rozproszonych uczniów narodził się Kościół z Dwunastoma? Jak mogło dojść do tego przejścia: od ukrywania się ze strachu przed władzami żydowskimi – przecież niedawno jeszcze doprowadziły one do skazania na śmierć przywódcę ruchu – do śmiałego rzucenia im w twarz wyznania, że ten, którego oskarżyli, żyje i jest Panem świata? Co musiało się zdarzyć? Skąd ta nagła moc i energia? Nie znamy żadnego podobnego przykładu z historii.
Zmartwychwstały Pan musiał być rozpoznawany i utożsamiany z Jezusem z Nazaretu, człowiekiem, którego uczniowie znali i któremu towarzyszyli, którego oglądali i słuchali, z którym wspólnie jedli i z powodu którego teraz ukryli się za zamkniętymi drzwiami „z obawy przed Judejczykami”. Gdyby zmartwychwstał jako ktoś inny, nie jako Jezus z Nazaretu, którego znali, Zmartwychwstanie zostałoby pozbawione całego swego znaczenia. Ten, którego wyznawali jako swego zmartwychwstałego Pana, jest tym samym Jezusem z Nazaretu, którego znali i za którym poszli. Pokazując im „ręce i bok” ze śladami ukrzyżowania i rana od włóczni, nie uczynił On żadnego teatralnego gestu, ale pokazał to, co pozwala uczniom rozpoznać Zmartwychwstalego Pana, który stanął przed nimi, jako Jezusa z Nazaretu, którego znali.
Zamach na prawdę
Uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego przypomina corocznie wielkie wydarzenie dziejowe zorganizowanego zamachu świata na Prawdę. Chytrze i przebiegle obmyślił plany strategiczne, aby Prawdę zgnieść, zniweczyć, a na jej miejscu posadzić fałsz, otoczyć go pokłonami i hołdem. Obłudny pokój, dzisiaj pseudo-pacyfizmem mógłby być zwany – zjednoczył w celach zbrodni Heroda, sceptycznego Piłata oraz żydowska inteligencję duchowną i świecką, w dużej mierze podlegającą pogańskiej doktrynie. Pozór ruchu masowego nadawał tłum, kupiony subwencjami i obietnicami, a już zaczynający smakować w darmowych igrzyskach i chlebie. Niezależność sądu dawno już była w państwie Herodów fikcja, a świadkowie za niedrogi pracowali jurgielt. W takich warunkach odbywał się proces Chrystusowy.
Wielkanoc jest bowiem zwycięstwem idei i ducha nad ciałem. Uczy nas o nieśmiertelność duszy, o zwycięstwie prawdy, o triumfie dobra nad złem, o pokonaniu śmierci, która tylko ręczy, a nie ducha może się imać. Wielkanoc oznacza pokonanie materializmu, zawiera wskazanie dla rodu ludzkiego, by budował nie na kruchych materialnych podstawach, lecz na tem, co jest trwałe, wieczne, nieśmiertelne – na duchu.