Image

Bez połowy składu i bez szans

Co o tym sądzisz?
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0

Po raz kolejny wyjazdowy mecz Warciarzom przyszło rozegrać w sobotę o godzinie 11.00. Z różnych przyczyn (zawodowych, zdrowotnych, czy osobistych) ze składu wypadła niemalże połowa zawodników z szerokiej kadry. Do dyspozycji trenera Kubzdyla pozostało zaledwie dwunastu. Wśród nich jako jedyny na ławce usiadł 16-letni bramkarz Bartosz Piaskowy, a szybko zgłoszono Konrada Ratajczaka, który po kilkuletniej przerwie wrócił do treningów. Zaliczył kilka jednostek i choć nie jest jeszcze gotowy do gry, to z konieczności wybiegł na boisko od pierwszej minuty. Wytrzymał sporo, bo 77 minut i zmienił go młody bramkarz Piaskowy, który z konieczności zagrał w polu. Mało tego Popiół na mecz pojechał prosto z łóżka bo walczył w tygodniu z przeziębieniem, Szymandera po 10 godzinach powrotu ze szkolenia, a Słomczyński z musu, bo wciąż narzeka na uraz i praktycznie nie mógł w trakcie meczu używać lewej nogi. W dodatku po brutalnym faulu Orest Slobodian w 10 minucie powinien opuścić boisko, bo rywal korkami „poharatał” mu całe udo. Zacisnął jednak zęby i mimo bólu wytrzymał cały mecz.

Przy takich perypetiach ciężko było myśleć o korzystnym wyniku, tym bardziej, że przyszło się zmierzyć z rezerwami drugoligowca, a trener KKS II miał w tym spotkaniu do dyspozycji trzech zawodników z kadry pierwszej drużyny.



Można powiedzieć, że w tych okolicznościach Warciarze i tak dobrze się trzymali. Gospodarze objęli prowadzenie w 28 minucie, ale śremianie także mieli okazję, bo rywali uratował słupek. Jednobramkowe prowadzenie utrzymywało się do 60 minuty, kiedy rywale podwyższyli. W 64 minucie trener KKS dokonał pięciu zmian, podczas gdy trener Kubzdyl zmuszony był posłać w pole rezerwowego bramkarza. W końcówce śremianie stracili dwie kolejne bramki i przegrali 0:4, co biorąc pod uwagę okoliczności i tak nie jest złym rezultatem, bo mogło dojść do kompromitacji.

Uważam, że jak na tyle absencji i kadrę jaką miałem do dyspozycji i tak zagraliśmy nieźle – mówi trener Łukasz Kubzdyl. – Przy odrobinie szczęścia do przerwy mógł być remis. W drugiej połowie stracona bramka na 2:0 podcięła nam trochę skrzydła i co zrozumiałe opadliśmy nieco z sił. Niemniej, tym co zagrali należą się podziękowania, bo dali z siebie ile mogli. Na dobrą sprawę Marcin Popiół po chorobie miał sił na 45 minut. Podobnie Konrad Ratajczak, który z konieczności zadebiutował i ma jeszcze sporo zaległości treningowych, ale myślę, że za pół roku może być dla drużyny pożyteczny. Kamil Szymandera ze względu na szkolenie był przez tydzień wykluczony z treningów. Patryk Słomczyński grał z kontuzją, a Tymek Barwiński zagrał pierwsze 90 minut w V lidze. Duży szacunek dla Oresta. Gdybym miał kogoś na zmianę, to w 10 minucie nie byłoby go już na boisku, bo atak rywala na jego udo kwalifikował się na czerwoną kartkę, a wytrzymał cały mecz. Przed nami jeszcze cztery mecze. Musimy w nich zapunktować i już w najbliższym meczu z Rawią przełamać serię trzech porażek – dodał.

WARTA: Sobel – Koperski, Janicki, Kozłowski, Ratajczak (77’ Piaskowy), Popiół, Szymandera, Słomczyński, Slobodian, Dybin, Barwiński.

W sobotę o 15.00 Warta podejmować będzie Rawię Rawicz.